Mijają mnie kobiety w spodniach
potrafiących wymodelować ciało aż do pępka. Prą do przodu dumne, z pośladkami
wyprofilowanymi doskonalej, niżby wyszły spod ręki Michała Anioła. Pośród nich
niewiasta w rajstopach otulających jej pozimową bladość opalenizną typową dla
łaskawszego klimatu. Patrzę z lekką trwogą na dziewczęta o własnoręcznie
namalowanych twarzach, śmiejące się do słońca zajętego penetrowaniem blizn w
korze śpiących drzew. Oglądam śnięty układ krwionośny dzikiego wina szczelnie otulającego
kontur muzeum splotem twardym, wiekowym i czekającym na wiosenną euforię, więc
niemal niepostrzeżenie przemyka obok dziewczę o myślach stłoczonych pod
materiałem, jakim szczelnie obwiązała mózg, misternie splatając coś skomplikowanego,
każącego wiatrom czekać nadaremnie poza zasięgiem. Młodzieniaszek o kubaturze dobrze
utuczonego golema ma skórę zbyt cienką, by unieść gorączkę krwi, więc ta
wystąpiła mu na twarz i tylko patrzeć, jak się przedrze przez delikatną,
niezbyt intensywnie używaną powłokę. Wiatr wyczesuje z drzewiastych głów martwe
włosy, znacząc chodniki kołtunami suchych gałęzi. Chmury łechtane po grzbietach
zimną dłonią słońca toczą się bezgłośnie tu i tam, od czasu do czasu zrzucając
na ziemię warstwę potu. Starsza pani wykonuje mimiczny taniec przed
odjeżdżającym w siną dal staruszkiem i chyba tylko oni wiedzą, co owa ekspresja
miała wyrazić. Nie potrafię śnić, więc czytam dojrzałe dwudziestoletnie sny
kogoś, kto słowem posługuje się jak wirtuoz. W takich snach świat byłby pełen
zachwycających niespodzianek, a banał zostałby zesłany na ciężkie roboty, żeby
dojrzeć do ekstrawagancji. Ech!
Mogę się podpisać pod drugą częścią ostatniego zdania. Czyż cierpienie nie jest źródłem niezbędnej przemiany?
OdpowiedzUsuńaż tyle? znakomicie!
OdpowiedzUsuńLubię czasem zaszaleć...
Usuńale przy okazji nie tracąc łączności z ziemią.
Usuńjak szaleć, to do spodu, a po nas choćby potop.
Swietne. Alez to twoje pisanie wciaga, wow. Lubie jak dbasz o detale.
OdpowiedzUsuńzauważyłem. czytasz hurtem.
Usuń