Zagrasz ze mną? W grę, jaką przegramy oboje, albo
wygramy razem? Rozumiem, jesteś dzieckiem wirtualnego świata, z opłaconym
abonamentem, rozgrzeszającym ciebie z dowolnej niefrasobliwości. Ale ja… jestem
tylko analogowym człowiekiem, któremu pachną majowe lipy, sierpniowe sosny, czy
listopadowe klony. Wierzę w mądrość ziemi, w nieodwołalność pór roku. Zawsze
ulegam zmysłom. Nieważne, czy chodzi o kiść winogron niecierpliwiących się w
sklepowej skrzyni, czy o krzyk spełnienia docierający echem przez mrok, odbijany
strupieszałymi licami niezliczonych elewacji.
Po omacku przedzieram się ku tobie, chcąc bardziej i
bardziej. Milczysz… Nie oponujesz, kiedy obieram cię z pozorów. Zlizuję cyfrowy
makijaż, szarpiąc szyfrowe zamki zbędnego stanika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz