poniedziałek, 22 listopada 2021

Horror.

    Ogórek wyglądał zwyczajnie. Miał gęsią skórkę, świadczącą, że wyhodowany został w gruncie, a kolor i aromat jednoznacznie wskazywał, że ukiszono go w beczce, albo słoju. Błyszczał od kwaśnego potu, gdy sięgałem po niego.

    - Twardy! – pomyślałem - Znać rękę fachowca i przepis pielęgnowany od pokoleń.

    Kiedy ugryzłem, pod zębami zachrzęściło. Puściłem, choć sok wypełnił już usta i rezygnacja wymagała samozaparcia. Wewnątrz coś tkwiło. Wziąłem nóż i spróbowałem wykroić obce ciało. Broniło się.

    Ogórek błyskawicznie przestał zachwycać wyglądem i nadawał się jedynie do zupy, nim skończyłem obieranie miąższu. Rękę po łokieć okryła posoka, a w dłoni został nagi, nieumiejętnie wypreparowany szkielet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz