Rozchichotane kosy, korzystając z
ciemności, bawią się w chowanego, śmiejąc się z gąszczu ogołoconych gałęzi,
albo wciskając za rynnę. Nadgryziony księżyc przymierza żółto-czerwoną aureolę,
zaćmiewając gwiazdy. Chyba pozazdrościł barw jesiennym liściom walającym się
wciąż po alejkach. Biedak – czyżby pragnął spaść z nieba i zgnić gdzie pod
krzakiem? Na przystanku czarne kobiety zaplatają nogi w warkocze, pilnując, by
wiatr nie wspiął się po udach, odzierając je z resztek sennych marzeń. Zbyt
wąskie dżinsy wymagają od nosiciela pewnego skupienia, by upakować przydziałowe ciało i
wymodelować je w pożądane krzywizny, jako skutek uboczny oferując bufor ciepła do wykorzystania w potrzebie – wiadomo! Fizyka nie śpi – w każdym tłoku
rośnie temperatura, a energia zderzeń cząsteczek potrafi rozlać się rumieńcem
na co bardziej wrażliwych policzkach.
Unikam tłoku jak mogę, a rozgrzewam się w szybkim marszu!
OdpowiedzUsuńNa piechotę więcej widać:-)
to prawda - jadąc czymkolwiek świat za szybko miga, na dodatek, czasami trzeba się skupić na prowadzeniu.
Usuń