wtorek, 9 listopada 2021

Na zdrowie.

 

Żółkną modrzewie, sumaki ubrane w wiśniowe korony patrzą dumnie na łuszczące się platany. Śmieszka, z wysokości ulicznej latarni rechocze obrzydliwie – jak to śmieszka. Jesień miodosyta, ciemnieje na drzewach i coraz mniej żółci, choć przybywa dojrzałych brązów, w jakich do twarzy wiewiórkom. Sikorki harcują po balkonowych skrzynkach i nie przejmują się ludzkim wzrokiem. Depczę porzucone przez dęby owoce, mijam gałązkę leszczyny pełną podeschniętych nasion, zgubioną zapewne przez roztargnioną wronę. Kawki pilnują krawężników, niczym żandarmeria umundurowana na czarno, żeby stłamsić nawet podejrzenie protestu. Wącham tę jesień bez pośpiechu i nie przejmuję się, gdy znienacka przyjdzie ochota, by kichnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz