Jeszcze wczoraj…
Stanowiłem okaz zdrowia. Jak skończony głupiec uległem
podszeptom zawodowca, który bezzwłocznie odarł moje mniemania ze złudzeń.
Fachowym slangiem wytrzebił wszelkie amatorskie argumenty, a diagnozę otynkował
srogo zmarszczoną brwią, podpartą wstępnie rusztowaniem palca wskazującego
niebyt, artykułując półgębkiem to, co wytrawniejsi koneserzy codzienności
jednoznacznie przekazują centralnym palcem w znienawidzonym przeze mnie języku.
Z racji wieku – pozwoliłem sobie na dojrzałą
pobłażliwość, choć swojskie „pieprz się” waniliowo łaskotało moje kubki
smakowe. Fachowiec tymczasem dryfował ku apokalipsie – oferując atrakcje rodem
z zaawansowanych filmów dla dorosłych, skłaniających się ku specyficznym
rozrywkom BDSM. Z przekąsem zauważył przy tym, że za rozrywkę trzeba będzie
zapłacić. Niewąsko.
W pewnym wieku różnica między wczoraj, a dziś bywa zaskakująca...
OdpowiedzUsuńlepiej nie wiedzieć
Usuń