Gołąb
pracowicie znosił do gniazda jakieś badylki, a stojący nieopodal wróbel darł
się, jakby go ze skóry obdzierali. Szczęśliwie wróciła małżonka i ucichł
obłaskawiony puchatym szczęściem. Dołem zaróżowiona dzika wiśnia zerkała na wystrzyżoną
jabłonkę zapewne z obrzydzeniem, bo kto to widział na jeża się strzyc, kiedy
można było pozwolić sobie na niegrzeczne afro. Wiosna w natarciu. Zielenieją
bez złych myśli parkowe trawniki, krzewy obrzucone kwieciem bardziej niż nastoletnie
buzie pryszczami, drzewa powoli usiłują ukryć ptasie gniazda wetknięte niby
plomby głęboko w korony. Ludzi dopiero mam zobaczyć za czas jakiś, więc
chwilowo kontempluję kwitnące magnolie i głogi, podglądany przez wścibską wronę.
Fajny widok. Małe-duże radości codzienności.
OdpowiedzUsuńpotrafię cieszyć się z naprawdę niewielkich zdarzeń.
Usuń