Dyżurny kos, z wysokości anteny
kukurykał właśnie trzynastozgłoskowcem piękno poranka, chcąc zbudzić tych,
których nie poderwał na nogi budzik. Wróbel przeciągał się dyskretnie pośród nagich
łodyg winorośli i zerkał na zasiedziałą brzozę zieleniejącą delikatnie. Pani
umaszczona na rudo w partiach widzialnych dla osób postronnych negocjowała coś
telefonicznie i chyba zapomniała wsiąść do autobusu który odjechał w
nieutulonym żalu bez niej. Świeże bułeczki wracały właśnie z zakupów, by
zdrzemnąć się chwilę nim je dopadnie apetyt mieszkańców. Psy zliczały szpaki
pogwizdujące w koronach drzew. Nie dzieje się nic – i niechby już tak zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz