1. Przełom w
fotowoltaice. Od jutra gorzej! – zachęcający tytuł zniechęciłby do czytania nawet nieboszczyka. Czyżby
wiosenne roztopy? Przełom Dunajca dotykają każdego roku. Chyba że nawet śniegu
zabrakło. Tylko co zostało przełamane? Darmowe korzystanie z dobrodziejstw słońca? Wprowadzono opłatę klimatyczną za dziurę ozonową gotową do wdychania dla każdego bez względu na jego seksualne preferencje?
2. Młoda aktorka
rozwija się tak szybko, że trzeba dwa razy popatrzeć jak powłóczy wzrokiem sprzed
ścianki reklamowej, żeby dostrzec na niej ubranie. Tylko patrzeć, jak zagra na
żywo scenę wyreżyserowanego orgazmu z szympansem, bądź szympansicą i
zademonstruje starannie zaplanowanym przypadkiem świeżo wykonany tatuaż
skradający się ku wnętrzu pochwy.
3. Dwucyfrowa
inflacja cichuteńko zagościła na sklepowych półkach i nie opuści nas aż do
śmierci, jak w szanującym się, choć nieco staromodnym małżeństwie. Nie jestem
ekonomistą, ale może być tak, że rozdawanie „za darmo” zbyt wielu przywilejów
sprawia, że pozostali pokrywają koszt tej „dobroczynności”, gdyż już starożytni wiedzieli, że "darmowy obiad nie istnieje - ktoś musi zapłacić"!
4. Wspominałem
już o eskalacji rządów. Ten, któremu obecnie najbliżej do światowego ucha,
cztery tygodnie temu żebrał o wsparcie. Tydzień później zaledwie prosił. W
zeszłym tygodniu był już „po imieniu” z głowami państw ościennych i karcił ich,
jak niesforne szczeniaki. Obecnie jest wściekły podobno, bo Niemcy zdecydowali
się podtrzymać jego wojenne wysiłki, lecz dzisiaj kaprysem tego, co zamawia na
świecie gratisy, są inne pozycje w inwentarzu, niż to, co ma zostać wysłane. Naprawdę boję się, kiedy
przemawiając do naszych wyciera sobie gębę nazywając mnie „bratem”. Sposób, w
jaki to mówi sugeruje, że jutro będzie „starszym bratem”, a pojutrze…
5. Świat, nękany
wschodnioeuropejskim podjudzaniem, skłania się ku rezygnacji z tak zwanych
węglowodorów od najtańszego dostawcy. I nikt nikomu nie mówi, ile ta
solidarność będzie nas wkrótce kosztować. Półgębkiem wspomina się o
dywersyfikacji, rosnących kosztach, inflacjach wynikających z przyczyn
zewnętrznych, chwilowych trudnościach (rzecz powszechna ogłaszana w PRL), a
fakty są takie, że za chwilę dziesięć złotych nie wystarczy na bochenek chleba,
czy litr paliwa. Bo to są zbieżne w cenie artykuły. Gierek umarłby powtórnie,
gdyby umiał zmartwychwstać – w Polsce mamy kłopot z węglem!
6. To chyba miało
być ostrzeżenie, uwikłane w słowa, dzięki którym informacja nie zabrzmi, jak
dyskryminacja odmienności wyznaniowej, albo chronicznego lęku przed obcymi. A
przecież jest. Bo każdy z ludzi czując głód jest rozdrażniony niezależnie od wiary,
chęci, czy siły woli, szczególnie względem obcych. Ramadan nie sprzyja
wycieczkom innowierców i kompletnie bez znaczenia staną się oficjalne raporty,
gdy turysta spotka się w ciemnym zaułku z jataganem. Może lepiej przeczekać nerwowe chwile w bezpiecznym porcie, niż bezmyślnie jechać do wyznających Boga o innym imieniu w czas nieprzychylny?
7. Wojna
informacyjna, to coś, w co łatwo dać się wplątać i przestać rozpoznawać, co tak
naprawdę się dzieje. Jeszcze niedawno połowa Polaków zaangażowana była w walkę
o „niezależne media”, żeby móc słuchać różnych narracji, a nie tylko tej
oficjalnej, narzuconej nam odgórnie. Minęła chwila nieistotna w historii świata
i możemy oglądać konflikty wyłącznie z jednej strony – pandemia, wojna… wieści
kolportuje wyłącznie jedna ze stron, a druga zakrzykiwana jest tak głośno, że
może naprawdę coś kryje się pod tym jazgotem? W cieniu wielkich dramatów kryją
się niewiele mniejsze szubrawstwa, zepchnięte na dalsze strony tabloidów, albo
skromnie przemilczane, bo dzieją się niesamowitości, którymi lepiej się nie
chwalić nawet na marginesie. Przy okazji - równie mocno walczyliśmy ze stutysięczną emigracją usiłującą przekroczyć nasze granice zaledwie kilkadziesiąt kilometrów na północ od miejsca, przez które (ku naszej nieustającej radości) przeszło dotąd chyba trzy miliony. I idą dalej!
8. Deficyt w
budżecie mocno wzrośnie – powiedział pan szafujący publicznymi środkami bez
umiaru w majestacie właśnie stanowionego prawa zapewniającego mu dożywotnią
bezkarność. Bo przecież obcym dać trzeba wszystko, czego nie dało się swoim.
Oczywiście – nie z prywatnej skarbonki, lecz z puli pozyskanej od nadzorowanego
stada. Dlaczego pozostałe rządy nie są tak hojne i rozrzutne? Pochlebstwa miodopłynnie kalają uszy naszej elity, bo mądrzejsi wolą powiedzieć kilka słów, niż radzić sobie z problemem o trudnym do zgadywania horyzoncie czasowym i finansowym. Niech martwi się głupszy!
9. Och! Jak
rozczuliła mnie troska WHO o światowe zdrowie, a raczej jego brak w obliczu
nadchodzących (być może skrupulatnie zaplanowanych w zaciszu salonów) Armagedonów.
Niemal się popłakałem ze wzruszenia. Instytucja budżetowo zależna od „datków
sponsorów” wydaje seryjnie kolejne dramatyczne prognozy na najbliższe lata.
Jeśli nie nastąpi kolejna wersja wariantu, bądź odmiana mutacji niemiłosiernie
nam panującej, dziarsko kroczącej zagłady, to może nadejdzie inna, dotąd
nieznana, litościwie przewidywana dopiero na rok następny? Wszak firmy
farmaceutyczne nie poskąpią ułamka zysku, by globalną grozę pogłębić. Ba! Jeśli zajdzie
potrzeba – rozpylą „przypadkiem” trochę świństw z tajnych laboratoriów
zbrojeniowych państw zbyt mało znaczących, by je ktokolwiek podejrzewał o
szatańskie zapędy. Kiedyś nazywało się to inwestycja – włożyć, żeby wyjąć
więcej. Jak nazywa się teraz, to już nie wiem. Chyba pobłądziłem.
jak się co niektórzy w strzelaniu podszkolą, to będzie ciekawie, tym bardziej, gdy pan wiceminister od sportu zapowiedział, że na pewno wzrośnie liczba uzbrojonych obywateli...
OdpowiedzUsuńciekawie będzie, jak będziemy chyłkiem przemykać się ulicami pod naporem obcych. a broń śle im cały świat. kto wie, co przywieźli ze sobą. nie sądzę, żeby przepisy dotyczące pozwoleń na posiadanie broni pozwoliło tubylcom na masowe zakupy i dozbrojenie się.
UsuńOdcięłam się od wszelkich wiadomości, faktów i dzienników, raz w tygodniu kupuję Angorę, tam są przedruki po czasie i to mi wystarcza by się nie martwić i nie wkurzać.
OdpowiedzUsuńjest to jakieś rozwiązanie, choć przyszłość ignorowana, czy nie i tak nadejdzie.
UsuńJeśli nadejdzie i tak i nie da się przed nią uciec to chyba najzdrowiej schować głowę w piasek a na cały świat wystawić doopę. Ale dobrze, że jest taki ktoś jak Ty co bije w tarabany.
OdpowiedzUsuńja jestem tchórzem. mówię mniej niż się boję. i nauczyłem się w końcu być egoistą. boję się, ale to jest mój strach przed nieznanym. nie każdy lubi ściągać gacie, czy biustonosz przed publiką. wolę małe życie w bardzo wąskim i wysmakowanym towarzystwie. i nie cierpię obcych - bez względu na wiek, płeć, wyznanie, preferencje seksualne, czy powody, dla których mnie napastują.
Usuń