poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Pojedynek magiczny.

 

- Qerblium inquosam – zakląłem, licząc, że skarcę podwodną mątwę, lecz ona dryfowała swobodnie, ignorując umiarkowanie zachmurzone niebo, jawnie sugerując obelgę mojej gorączkowej inwokacji.

 

Usiadłem na zadzie dumając nad bardziej wyrafinowanymi zaklęciami.

 

- Ixxxyglium pantevotam! – pozostało bezbronne wobec klątwy…

 

- Theobrasuso completicux! – najbardziej radykalna szansa zawiodła i pozostało się poddać, gdy wpadł mi do łba pomysł zaiste szatański:

 

- Urośnij wreszcie franco! – wrzasnąłem, wątpiąc w niepokalaną siłę instynktów, poród smrodu płomieni daremnych, i wstąpiłem na gnilną krę, aby skroplić negatywne emocje w otmęcie dna ruczaju.

 

Było potwornie zimno, a ja cieszyłem się sławą najbardziej krwiożerczego samca, otoczonego chmarą kamer. Niestety – bezzasadnie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz