Nocne
niebo popękało i rozsypało rzednące chmury po widnokręgu. Kwitną wiśniowe śliwy
w pobladłym od chłodu różu. W tramwaju zatrzęsienie kobiet. Pośród nich
nieliczni mężczyźni poszkodowani na ciele (a może i umyśle), najczęściej ci
staczający się z linii życia szybciej niż Balum-Balum ze swojej, pełnej pułapek,
włoskiej kreski. Nieliczne męskie okazy wciśnięte w poranny tłok warto byłoby
wpisać do Czerwonej Księgi gatunków zagrożonych wymarciem, albo chociaż objąć
ścisłą ochroną. Zerkam ku pani doświadczonej przez życie i oglądam wypisane na
twarzy tabuny minionych nieszczęść. Niechybnie – jest tubylcem. Obcy mają
oblicza usmarowane szczęściem, niczym dzieci czekoladą i arogancko zakłócają
ciszę przekrzykując się śpiewną mową coraz gęściej wypełniającą przestrzeń
okoliczną. Zatrważa mnie widok kilku pojawiających się busów przystosowanych do
przewozu niepełnosprawnych dzieci. Wysyp jakiś. Zupełnie, jakbym przejeżdżał
koło dworca – zajezdni dla takich pojazdów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz