wtorek, 7 kwietnia 2020

Beze mnie.


Słońce wgryza się w asfalt, a ten pokornie płowieje. Drobnica ptasia przemieszcza się furkocząc pospiesznie. Gdzieś tam trwa życie warte ich śpiewu, więc gnają na łeb, na szyję, do swoich, do siebie, do życia. Wiatr rozczesuje wierzbowe włosy, jakby pieścił fryzurę ukochanej. Miękko i czule. Po alejkach osiedlowych, jeśli coś spaceruje, to w rozmiarze niedostępnym dla moich oczu. Dyskretny szum tramwaju sygnalizuje upływającą trzecią część godziny. Przypominam sobie widziane wczoraj istoty w krótkich spodenkach i takich koszulkach. Wiosna w natarciu. Przynajmniej w środku dnia. Sezon siniaczków mógłby się zacząć, gdybym bywał w świecie. A tak przepadnie niedostrzeżony. Szkoda.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam niedługie wypowiedzi, ale tak świetnie przemyślane, że są skończonym, rewelacyjnie skrojonym kawałkiem literackiej materii. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tylko obrazek - mgnienie chwili podszyte zauważeniem detalu gdzieś w miejskiej przestrzeni. drobne obserwacje nieistotne dla świata. ale cieszy mnie Twój zachwyt. dziękuję.

      Usuń