Jak doskonałym
narzędziem penetracyjnym jest język można się przekonać z chwilą, gdy w ustach
pojawi się dowolnie wybrana nieciągłość. Drobna rana, czy uszczerbek w
klawiaturze nosiciela wystarcza, żeby w obrębie jamy ustnej nastąpiło pospolite
ruszenie, na czele którego stanie jego wysokość język. Bezbłędnie wykryje i udokumentuje
wszelkie precedensy, powielając rozpoznanie tak długo, aż sam zacznie krwawić z
wytrwałości w badaniu wybryku natury.
Penetracja… słowo
spopularyzowane przez ginekologów, nawet w ich specjalistycznym, zawodowym
języku (nomen-omen?) nie wyklucza udziału w procederze tego narzędzia
poznawczego, które zdaje się być bardziej uniwersalnym od domyślnego, gdyż
potrafi zachwycić się hipotetycznymi walorami smakowymi, a ze względu na
nieodległą lokalizację pokrewnych narzędzi pozostałych zmysłów nienachalnie zaangażowanych
w procesy eksploracyjne, wydaje się, że wąska specjalizacja fenomenu członka,
faworyzowana jest grubo ponad jego rzeczywiste zasługi (szanując wierzenia co
poniektórych – Jego [JEGO?... {JEGO?}]
rzeczywiste zasługi – są tacy, którzy nawet nadają Mu [MU?... {MU?}] imię, choć zdarzają się przecież Bogowie
bezimienni, zamieszczam stopień wyższy, najwyższy i boski do wyboru zgodnie z
wyznaniem, niepotrzebne skreślić bez wahania).
Warto zauważyć,
że językiem można penetrować nie tylko własne usta, ale również każde inne, bez względu
na wiek, płeć i religię, które nierozważnie, albo z premedytacją zbliżą się w
zasięg dyfuzji energii cieplnej skumulowanej wstępnie w pospiesznym oddechu
naładowanym elementami jawnego, bądź nie, podniecenia. Sam oddech stać się może
katalizatorem sprawiającym, że język stanie się bardziej giętki i żwawy, niż
najbardziej brykliwy z tygrysków preferujących tradycyjną, prokreacyjną wersję
zabawy w „uciekaj myszko do dziury”, czyli ONEGO
(pozwolę sobie skorzystać od razu ze szczebla wyższego od najwyższego, żeby
mimochodem nie urazić – organ jest niezwykle czuły, podobnie jak język… O
matko! JĘZYK też?)
Żeby lekceważąco nie
ograniczać narzędzia o tak szerokim spektrum funkcjonalności, wspomnieć należy
o możliwościach zastosowań horyzontalnych, które acz mniej spektakularne od
wertykalnych, będących z natury swej dogłębności bardziej przenikliwymi,
przyczyniają się do tworzenia map strategii i kreśleniu wielowątkowych ofensyw
gotowych zakwitnąć niepohamowanym wzruszeniem i utratą kontroli nad trzymanym
zazwyczaj na krótkiej smyczy ciałem. Język położony na największym z ludzkich
organów staje się zalążkiem tylu opowieści barwiących ciała autoerotycznym rumieńcem, że
pominięcie tego niedopowiedzenia zdaje się zbrodnią, które na dodatek w sennych
marzeniach potrafi zaowocować wilgotnym wyznaniem tak namacalnym, że
wymagającym dezynfekcji w kąpieli pełnej chemicznych bąbelków, aby zatrzeć
ślady jeśli nie zbrodni, to przynajmniej ekspresji. Czyż potrzebnym jest
bardziej jawne przyznanie się do winy?
Pośród bardziej
perwersyjnych zachowań, żeby nie powiedzieć WYKORZYSTAŃ, wypada wspomnieć (ale
tylko wspomnieć z obawy o rozpowszechnianie zarazy) o używaniu języka do
artykułowania braku treści o zabarwieniu dyplomatyczno-filozoficznym na
przykład. W słowach, karnie stojących w niepoliczalnych szeregach, albo w
węzłowatych, dosadnych wykrzyknikach wieńczących brak znaczenia wysoką
amplitudą fali gasnącej. Na przeciwległym końcu skali znaleźć można złotouste, błogosławione tu i ówdzie milczenie, które doprowadzić gotowe do zaniku narzędzia,
w przypadku uporczywej odmowy kolaboracji z tymże.
I już sam nie
wiem. Lepiej gadać, czy milczeć? Lizać, czy może tylko malować nim słowa na
oswojonych plecach, łydkach, czy pośladkach? Wargi, czy policzki wydają się zbyt
wątłe, aby zmieścić na nich coś więcej niż:
- Przyjechałam do
ciebie, cieszysz się?
Oko! Szacun - żeby tak mnie uśmiechnąć w dobie ogólnej depresji to trzeba talentu bez wątpienia - nie tylko pisarskiego ale i poczucia humoru jakim niewątpliwie bogowie Cie uraczyli. Dygam wdzięcznie w ukłonach i dziękuję pięknie za poprawę humoru.
OdpowiedzUsuńsłużę Szanownej Pani całą uprzejmością jaką w sobie znalazłem - wiem, że to niewiele, ale staram się.
UsuńMilczenie jest złotem
OdpowiedzUsuńLiże się chyba lepiej bez wypowiadania słów, które zawsze możesz domalować
nareszcie fachowiec - znaczy - nie gadać. najlepiej w ogóle?
Usuńi lizać?
malować... z tym gorzej - kompletny brak talentu, który nawet ja widzę, chociaż składam się z samych zalet.
Słowo penetracja chyba pierwszy raz wynalazłam w jakichś poradnikach mniej lub bardziej hmmm medycznych w wieku nastu lat i na pewno nie dotyczył języka :)
OdpowiedzUsuńchodziło raczej o penetrację językiem, a nie języka. taki przypadek zapewne udało się Tobie spotkać w hmmm... poradnikach...
Usuń