Ubierałem cię w biżuterię, aż całkiem straciłaś
rozum. Byłaś nienasycona, gotowa na poświęcenia, aby na twoim ciele zakwitła kolejna
gwiazda opalizująca tłustym połyskiem cyzelowana przez holenderskich mistrzów diamentu;
rozszczepiających na drobne światło gwiazd.
Nie wierzyłem, że możesz traktować brylanty jak
tatuaż, jednak nie rozstawałaś się z nimi, nawet planując wizytę u ginekologa.
Perwersja? Musiałaś pochwalić się, leżąc w zaskakująco niekomfortowej sytuacji,
a on… wcale nie patrzył na platynową szpilkę trzymającą się kurczowo wieńczących
ją kamieni.
Przekłułaś język, sutki, pępek, waginę… Uszy przypominają
mgławicę Oriona. Srom jeży się od zasadzek. Seks stał się koroną cierniową. Krwawię
z pożądania. Krzyczę ból spełnienia.
Różne są upodobania i kółka zainteresowań...
OdpowiedzUsuńa brylanty są wieczne...
Usuńhmm... na bogato ;)
OdpowiedzUsuńmoda wymaga poświęceń.
Usuń