Poddałaś się - zostałaś marionetką, laleczką nadzianą na wykałaczkę, trzymaną ręką głodomora. Moją!
Nie mogę dostać więcej, uprzednio biorąc wszystko. Sama
pozwoliłaś… Uczepiona cumy dostatku, porażającej twoją wątłą wolę - trwasz. Jak
pajęczyca - modliszka czekająca dogodnej chwili, by ukąsić rękę, zapładniającą
jej przyszłość, by natura zakwitła kolejnym interwałem życia.
Usiadłaś, nieprzekonująco krzycząc ból utraconego dziewictwa.
Jednak zostałaś, krwią krzepnąc na bukowej włóczni. Musiało boleć. Potem ból
był już tylko przydawką. Pokutą za dostatek, podatkiem od pozornej beztroski
otulonej pluszem złudzeń.
Sprawdzam lojalność - uderzając. Zapłakałaś. Oczyszczający
płacz, genetycznie wbudowany wszystkim. Pozwoliłaś uderzyć ponownie.
Olśniło mnie - byłaś moja. Bezgranicznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz