Chcę uwierzyć, że potrafię być niemierzalną. Żyjącą
poza zasięgiem centymetra, wagi i natarczywością komentarzy, spuentowanych sentencją
nieodwołalnego wyroku. Próbuję dyskretnie zafałszować rzeczywistość niedoskonałymi
danymi.
- Błagam!- Nie pytaj o szczegóły. Nigdy.
Byłam dotychczas wystarczająco ostrożna, by unikać
zasadzek – wszystkich, oprócz we wzroku
bezdusznych luster. Oszukuję gorączkę męskich nadziei bezzasadnie zaczepionych o
szyby autobusów, rozcieńczam pogardę we wzroku koleżanek z pracy…
Rozdrażnienie sięga żołądka, aż, szczęśliwie, wymiotuję! Wolę przed tłumem stanąć nagą, niż prawdziwą. Boże! Pobłogosław spełnienie i ekshibicjonizm. Zrobię wszystko, w zamian za pobłażliwość. Płaczę, kiedy nikt nie dostrzega. Marzę, bo tak mnie wychowano… Na głupią, której wiecznie się zdaje…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz