Księżycowe kontynenty rysowały się wyraźnymi konturami,
gdy niebo rodziło pulchniejsze od chleba jądro. Wisiało nad osiedlem, które
dopiero ma powstać – czyżby księżyc zamierzał tam właśnie kupić M-3? Dwa
miniaturowe boksery minęły mnie bez zauważenia. Najwyraźniej poszukiwały
bardziej okazałego przeciwnika, albo adoratora. Zadzierałem głowę w ciemność lekko
nadprutą już pogwizdywaniem szpaków, sugerujących, że wkrótce znów czereśnie i
sytość wiosennej błogości. Uśmiecham się pośród wciąż śpiących klatek
schodowych, niechętnie i na krótko unoszących powieki, by wypluć kapr z oka –
człowieka pochopnego, który na półwzroczu wędruje do codzienności, jaka zaczyna
się, nim sprzątaczki zaczną się krzątać po osiedlowych grządkach, chodniczkach,
czy posesjach. Zadzierałem głowę wystarczająco długo, żeby sobie uświadomić, że
ciemność jest naturalnym stanem wszechświata, lekko tylko rozproszoną światłem
rzadkich, rozsypanych po nieskończoności gwiazd. Zabawne, że człowiek potrafi
dostrzec tylko wyjątki, nieciągłości w czerni, a nie ją samą.
- Ale przecież uczonym udało się „dostrzec” masywną
czarną dziurę! – karcę samego siebie, lecz nie daję się przekonać do końca.
- To tylko wizualizacja! Oszustwo skrojone na miarę
naszej niedoskonałości!
Ciemność jest naturalnym stanem i potrzebnym. Coraz mniej dobrej ciemności na świecie, sztuczne światło zalewa to co zdrowe.
OdpowiedzUsuńdlatego do spania wymyślono czarne maseczki na oczy... taka plastikowa noc...
Usuń