Niebo czaiło się tuż nad
ziemią i pękało powoli, niechętnie, lecz bez skargi. Noc dogorywała i wilgocią
obejmowała każdego na tyle nierozsądnego, żeby wynurzył się z pieleszy. Minione
śniegi, shałdowane w leniwie mięknące kopce udawały szczyty wiecznie białych
gór wysokich na tyle, by słońce musiało przegrać z wiatrem i mrozem. Kawki
podśmiewywały się niezbyt kulturalnie z rzedniejącego, spłowiałego nagle mroku.
Jakaś para bladych kostek mignęła w drodze na przystanek, jakiś zapodziany
uśmiech mnie nie dosięga. Klincz. Noc i ja w zwarciu. Miękną mi kolana od
zimnego oddechu. Nawilżam spodnie i płuca. Wróble przymierzają się do oczek
siatki i przechodzą na wskroś bez trudu – jak jabłka gorszej kategorii mierzone
otworem w sklejce wyznaczającej minimum dla koneserów kwalifikowanych owoców.
Dumam, żeby nie popaść w obłęd i sam siebie pytam:
- Dlaczego oddycham nosem
i ustami? Przecież usta mogłyby wyspecjalizować się wyłącznie w konsumpcji i
nie rywalizować z nosem, albo ten, mógłby nauczyć się degustować choć drobne
przystawki.
Moja wiara w to, że ciało ludzkie
jest idealne, karci mnie, moje wątpliwości wyśmiewa i szydzi z ignorancji, lecz
podrzuca myśl, z jaką nie umiem dłużej polemizować:
- Oddech jest zbyt ważny,
żeby polegać wyłącznie na organie, który łatwo ulega zatkaniu. Więc musi
posiadać asekurację obliczoną na trzysta procent zapotrzebowania. I organizm korzysta,
kiedy zostanie do tego zmuszony nieumiejętną, toksyczną eksploatacją. Bo z
jedzenie (chwilowo) można zrezygnować. Z oddechu – to decyzja ostateczna i
nieodwracalna.
Zgadzam się - być może zbyt pochopnie, ale kiedy wiedzy brakuje, wtedy wiara może stać się ostatnią deską ratunku.
I na odwrót, gdy wiara zbyt słaba, szukamy rozwiązań w nauce...
OdpowiedzUsuńjotka
jakoś trzeba sobie radzić. inaczej w głowie mętlik i niepokój.
UsuńZastanawiam się czy istnieje słowo: podśmiewywać się 🤔
OdpowiedzUsuńChyba raczej: podśmiewać się.
Ale głowy nie dam.
ja również nie dam. dlatego na razie zostawię jak jest.
UsuńA w ogóle to dlaczego KIEŁBIE, że niby we łbie?
OdpowiedzUsuńte kiełbie, to lubią właśnie we łbie. rankiem roi się cała ławica onych kiełbi.
UsuńPamiętam, a było to dawno temu, było sporo kiełbi w jeziorze. Bardzo ładne ryby, z wąsem. Teraz wszelki ślad po nich zaginął. Teraz to tylko we łbie się pojawiają. 😉
OdpowiedzUsuńwąsate ryby gotowe łaskotać w przełyku. może to i lepiej, że we łbie?
Usuń