Intymność na sprzedaż.
Podejrzewałem, że
zechcesz wreszcie się przyznać, jednak nie sądziłem, że zrobisz to przez posły.
Przez sieć, gdzie każden, nawet skończony matoł, gotów mi udzielić
rozgrzeszenia, albo podzielić się mądrością płynącą spomiędzy spróchniałych
zębów. Aż tak zależy ci na followersach?
Niedoceniana.
Oczyszczam plażę
z piasku - z mozołem, krok za krokiem, zmiatam piach i wrzucam na taczki
wytrwalej od Syzyfa. Ludzie są okropni, potrafią naśmiecić tak, że bez wsparcia
Tytanów ciężko posprzątać taki bajzel. A już zapowiadają się kolejni;
nonszalancko rezerwują kwatery na długi majowy weekend.
Depilacja.
Wsuwam rękę pod wrzącą perwersją bieliznę, na czucie, bo wzrok straciłem z pożądania. Świat pachnie piżmem i obietnicą spełnienia, więc sięgam odważniej. Ześlizguję się w kipiącą pożądaniem otchłań, a myśl wypluwa ostatnią tlącą się wątpliwość – za gładko poszło, czyżbym sięgnął po dziecko? Okropne!
Nieudolność.
Przeplatam
słoneczne promienie przez pierścienie Saturna. Miałem nadzieję uwić naszyjnik dla
Andromedy, lecz natura pokazała rogi – zamiast kolii ogrzewanej piersiami,
powstał niewolny kantar na byki, od wieków ciągnące Wielki Wóz. Za nozdrza.
Ekstaza.
Na szklanym
blacie roztrząsam Drogę Mleczną i poboczne galaktyki. Skupiska zakrzepłej w
próżni energii, jaka za chwilę stanie się moim paliwem. Wyciągam szklaną rurkę
i zaciągam się po dna kłębełków płucnych bąbli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz