Oszust.
Komplementował tak
żarliwie, aż mój zawstydzony romantyzm rozpaczliwie zapragnął uwierzyć. Żebrał,
bym pozwolił ogrzać jedwab niewinności zachwytem. Gdy uległem, sięgnął po moją zlęknioną
nagość, zerżnął bez litości i nim (nagle obojętniejąc) zapiął rozporek, odszedł,
szukając kolejnego prawiczka.
Los
szubrawcy.
Kochankiem był
tak doskonałym, że niewiasty błogosławiły mu nawet zachodząc w pozamałżeńską
ciążę, świadome, iż dziecko odziedziczy afrykańską karnację. Po czasie okazało
się, że ideał nosi świadomą skazę HIV. Kobiety zgodnie naostrzyły noże do
oprawiania kurcząt i poszły wytrzebić chore narządy.
Znaleźne.
Jak każdej
jesieni grabiłem liście przed domem, gdy pod grabiami coś się zaświeciło.
Schyliłem się, podnosząc szczerozłoty detal, potem drugi i kolejne, aż
nazbierałem pół garści złotego groszku.
- Przepraszam, to
moje zęby – wyseplenił gość w zakrwawionej jesionce.
Spełnienie
marzeń.
Od dziecka
uwielbiała naśladować zbłąkane dusze, a na szkolny bal maskowy poszła przebrana
za mgłę. Obecnie, ilekroć wieczór skropiła czerwonym winem, boso tańczyła na ulicy
w nocnej koszuli. Pech ją prześladował tej nocy, bo kierowca o słabym sercu już
bez ducha potrącił ją śmiertelnie.
Lustrzane
odbicie.
Wył, kiedy chirurg
kreślił mu na udzie linię cięcia, więc został uciszony eterem, a prosty zabieg
zakończył się sukcesem w środowisku wolnym od krzyku. Po wybudzeniu nadal
lamentował, co było konsekwencją nieuniknionej straty. Karta pacjenta odkryła
prawdziwą przyczynę – marker skreślił nie to udo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz