Parasole, jak deszczowe
kwiaty zakwitły od brzasku i choć przeważają czarne kielichy, to jednak między
nimi zdarzają się kolorowe. Może pozostałe muszą dojrzeć po długiej nocy
pozbawionej barw? Niebo poplamione chmurami przeciera się gdzieniegdzie,
flirtując z nieobecnym słońcem. Psy pospiesznie załatwiają potrzeby, by
dokończyć psie sny w zaciszu domowych pieleszy i tylko kloszard niezłomny kontempluje
świeżo wyłowione ze śmietnika flaszki, przeliczając łup na gotowiznę – wszak wczoraj
udało się nazbierać wystarczająco na butelczynę czerwonego wina, którą skonsumował
bez pośpiechu kryjąc się w jesionowym cieniu. Gołębie, nieco zmoknięte zbiły
się w gromadkę na skaju dachu i nad czymś debatują, ludzkość zmierza ku własnym,
codziennym tyraniom ze wzrokiem martwym i pustym, czasem niosąc dla kamuflażu nieszczery
uśmiech.
Ale może chociaż kloszard uśmiechnie się szczerze... Oby jego łup okazał się godny takiego uśmiechu!
OdpowiedzUsuńskoro wczoraj się udał, a dziś był na posterunku, to niechybnie pałał nadzieją na ciąg dalszy równie owocny (owocowy zgoła).
UsuńA jeszcze wczoraj słońce grzało okłamując nas, że lato się nie skończyło. Czas przywitać tę przygnębiającą atmosferę i może czasem uśmiechnąć się do kieliszka wina. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńsmacznego. kieliszek wina w godziwym towarzystwie potrafi osuszyć niejedną łzę.
Usuń