piątek, 10 września 2021

Lato w pełni.

 

Upał spadł na Miasto znienacka i zagryzł wszelki dojrzały ruch. Aż mirabelki pospadały z gałęzi i schną w pijanych aromatach. Tylko dzieci w piaskownicy skowyczą na los, który dał im tak niewiele piasku do obsługi przedpołudnia, że trzeba walczyć o najdrobniejszą prywatną wydmę, a przegrani łkać muszą na granicy pomiędzy twardym placem, a powstającym właśnie pałacem dla zwycięzców.

 

O poranku, przestraszone zmasowanym nalotem szpaków wróble osiadły w gęstwinach drzew i gardłowały jakieś wróble lamenty, lecz nawet one ucichły, gdy tylko słoneczna ciekawość sięgnęła ich schronienia. Psy kłaniają się sobie ogonami raczej leniwie, bez nadziei na zabawę w berka, czy chowanego, bo komu chciałoby się latać, kiedy słońce wygryza w asfalcie miękkie kałuże? Nawet owady schowały się w głęboki cień, albo w piwnicach przeczekują szczytowe osiągnięcia wrześniowych temperatur.

4 komentarze: