- Wiesz chyba, że sięgając przez wodę po przedmiot
leżący na dnie oszukasz się? Że wzrok brnąc przez przeźroczystą wodę natknie
się na kąty załamania powodujące, że oko nawykłe do oszustw, jakich tradycyjnie
trzyma się powietrze stanie się bezradne w obliczu głębi? I że wyciągniesz
rękę, mając pewność, że sięgniesz niezawodnie, a tymczasem – niespodzianka?
Albo zabraknie ramienia, albo pchniesz dłoń nie tam, gdzie ów przedmiot leży!
- Jeśli choć na chwilę obudziłeś się na lekcjach
fizyki, to być może dostrzegłeś również, co pryzmat potrafi zrobić ze światłem.
Z tym białym, pozornie prozaicznym. Rozkład widma na składowe ukazuje, że każda
z nich przemierzy inną drogę, by wynurzyć się poza przeszkodą. I chociaż
trafiają splecione doskonalej od warkocza, to mając odpowiednie narzędzia łatwo
można je rozpleść.
- A jeśli są światy, poukładane w podobne warkocze?
Jeśli jesteś jedną z wersji siebie, którą można rozłożyć na żółtą, czy
fioletową postać która w różnym tempie i inną drogą zmierzać będzie w
przyszłość, mimo, że globalnie gabaryt szedł będzie, albo zatrzyma się przed
tym, co niepojęte? Zatrzyma, bo do przejścia trzeba byłoby rozszczepić każde,
najdrobniejsze nawet włókno. I wysłać je tam, skąd zapewne wrócić się już nie
uda. Mało kogo stać na podobną determinację.
- Strach powstrzymuje nawet myśl o działaniu, więc
stoimy przed nierozwiązywalnym problemem. I choćbyśmy zastanawiali się nie
wiadomo jak długo, to na drugą stronę nie można dotrzeć nie rozplatając składowych.
Zżera nas ciekawość, gryzie i nie pozwala zaprzestać prób, jednak zakodowane w
nas ewolucyjne siły nakazujące przetrwać pomimo wszystko osłabia wolę i uniemożliwia
targnięcie się na ciało. Cena wiedzy zdaje się zbyt wysoka.
- Ale jest drobna, niemal niezauważalna furtka, która
pozwala odbyć drogę tam i z powrotem, bez większych szkód. Podróżowanie wymaga niewiele,
jednak zrozumienie przekazu, odbiór i wizualizacja doświadczeń, to proces tak
skomplikowany, że odtworzenia obarczone będą zazwyczaj błędem o nieznanym
rozmiarze. Trochę wariacka teoria, jednak korzystając z trójwymiarowej logiki
dalej zajść już nie zdołamy. Stoimy przed pryzmatem i kurczowo trzymamy się
własnych ciał, które dopiero po rozszczepieniu mogłyby przejść granice. Każde z
osobna!
- Mikroskopijna szansa poznania tego, co skrywa się
przed tchórzliwym ciałem kryje się we śnie. Ale nie jednym, a wielu snach.
Powtarzanych aż do znudzenia. Rejestrowanych z największą starannością i maksymalna
rozdzielczością. Te czerwone, zielone, czy będące w pół drogi między żółcią i
pomarańczem! Wszystkie! Wystarczy nałożyć je na siebie, spleść nakładając
klisze jedna po drugiej, aż powstanie obraz łączący składowe. Każda z wąziuteńkich,
niezależnych ścieżek nałożona na pozostałe odtworzy wypadkową w sposób zrozumiały
dla oka i mózgu!
- Wystarczy… choć to niezbyt udane słowo, znaleźć
kogoś, kto potrafiłby śnić ten sam sen wystarczająco długo, aby skompletować
widmo. Żeby środowemu snu w błękitach dołożyć zielony czwartek i różową
niedzielę. Otulić zmysły śpiącego filtrami przepuszczającymi wybraną szerokość
widma i zbierać najbłahsze i najbardziej niezrozumiałe odpowiedzi, nie
wysilając się na interpretacje, czy zrozumienie. Zbierać i kompletować.
Nakładać i sprawdzać, czy efekt zwraca coś, co zmysły będą w stanie zrozumieć.
- Rozumiesz już z jak trudnym zadaniem trzeba się zmierzyć?
Ale przecież to szansa, kiedy innej nie ma wcale. Człowiek bombardowany za dnia
mnóstwem bodźców będzie bezużyteczny jako sonda badająca drugą stronę
istnienia. Albo trzeba te zmysły otępić, oszołomić i sprowadzić do błahostek
niezauważalnych, żeby błąd składania echa nie przyniósł potwornych
nieprawidłowości, albo…
- Tak! Domyśliłeś się wreszcie. Wiedziałem, że
głupcem nie jesteś i wpadniesz szybko na rozwiązanie! Oczywiście – trzeba odseparować
jednostkę od bodźców i korzystać z jej woli przetrwania mimo wszystko.
Zniewolić zmysły tak, żeby nie miały pożywki w rozmaitościach codzienności, lecz
stały się ciągiem powtarzalnym do znudzenia. Bez kolorów, zapachów, dźwięków i
smaku. Wypreparowane ze zmysłów życie, które po prostu trwa i od czasu do czasu
potrzebuje snu, by trwało dalej. Gdy osiągniemy już wystarczający poziom apatii
obiektu, będziemy mogli filtrować kolejne długości fal świetlnych i zbierać co
noc nowy, wiarygodny fragment odpowiedzi!
- Nie walcz. Nic nie zmienisz. Nie uda się tobie
powstrzymać nauki. Zostałeś wybrany. Ty, jako pierwszy przekroczysz Rubikon
śmierci i przyniesiesz odpowiedź. Opór, to żałosna dziecinada. Cały sztab
ludzi, ba! Ludzkość na ciebie liczy, a ty się dąsasz i szarpiesz. Szanuj ciało,
żebyś dotrwał końca eksperymentu. A jeśli cię to jakoś pociesza, to nie będziesz
jedynym. Od lat obserwowaliśmy kilka osobników o ograniczonej ruchliwości,
jednak tobie przypadł w udziale zaszczyt pionierskiego udziału. Dołączą inni,
trochę mniej rokujący i nieco bardziej nerwowi.
- Postaraj się. I bądź pierwszym! Młodzi ludzie w
Ameryce wiedzą od dziecka, że drugiego nikt nie zapamięta – tylko pierwszy trafi
do podręczników, reszta ląduje na śmietniku historii.
Ciekawe ale też przerażające. Dobre.
OdpowiedzUsuńeksperymenty na ludziach pod pozorem, że to dla dobra ludzkości znane są od dawna - choćby taki Mengele...
Usuń