Duch zachowywał się arogancko i ortodoksyjnie. Znienacka
pojawił się na balkonie sąsiedniego bloku, w różowej, półprzejrzystej kiecce, a
jedynym uzasadnieniem żywiołowej gorączki mógł być fakt, że do północy
brakowało dwie godziny. W ciemności błyskały srebrne włosy, czy co tam błyszczy
duchom pomiędzy uszami. Patrzyłem, jak skrupulatnie obmacuje futryny, zaglądając
do wnętrza głodny towarzystwa. Może to omamy, ale przez mrok usłyszałem:
- Niech to szlag!
Duch wyczyniał rękoma akrobacje, najwyraźniej usiłując
doprowadzić do szaleństwa zbłąkaną duszyczkę bezpiecznie zamkniętą wewnątrz,
jednak trafił na osobnika odpornego na wstrząsy.
Kiedy różowe szaleństwo oszalało z wściekłości – mieszkaniec
zuchwale otworzył balkon. Furia klnąc wparowała do wnętrza.
A trzeba było odwrócić się do drzwi balkonowych tyłem, pójść do kuchni lub łazienki. Ciekawość pierwszy stopień do piekła. Furia już wtargnęła, zaraz pojawią się demony.
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony furia w różowej kiecce to może być intrygujące:):):) Który osobnik w spodniach się oprze?
to była albo nocna koszula, albo szlafroczek. ale kiecka brzmiała mi lepiej.
UsuńTak czy inaczej to rodzaj damski ta furią.
OdpowiedzUsuńcóż - równouprawnienie. duchom wolno być rodzaju żeńskiego.
Usuń