Staruszka w wełnianym
płaszczu przypominała wyglądem napuszoną sowę, choć spoza grubych szkieł na
świat zerkała bezradność. Świecące wesołą żółcią cyfry nad przednią szybą autobusu
okazały się zbyt małe dla jej subtelnego wzroku. Stylizowana na rudzielca dziewczyna
cierpliwie znosiła zaloty szczerze rudego pupila, który trafił na osiedlową blond
piękność, nieco tylko utytłaną wszechobecnym błotem. Jarzębina ociężała od
płodów zwiesza kiście czerwonych jagód nad chodniki i wespół z dojrzałym
rokitnikiem stanowi przyjemną nieciągłość pośród szaroburej rzeczywistości.
Żołędzie i kasztany czekają pod drzewami na dzieci chwilowo zamknięte w
szkolnych ławkach, gołębie penetrują trawniki pod czujnym okiem chudej wrony
siedzącej na dachu samochodu.
Czuję jesień, masz dar chwytania klimatów codziennych- takie świetne migawki:)
OdpowiedzUsuńdrobiazgi pozbierane z chodnika. nic więcej.
Usuńczasami łapię się na tym, że próbuję Twoim sposobem zapamiętać uliczne obrazki, trudna to sztuka...
OdpowiedzUsuńćwiczenie czyni mistrza. a i Kraków budowali na raty.
UsuńCiekawe, lubisz jesień? Może Ci wszystko jedno.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za dużo w jesieni szarości, ale może wtedy pisze się lepiej, jak myślisz?
lubię. oczywiście tę złotą. kiedy wieczna plucha i brak kolorów, to każdemu bliżej depresji, niż euforii.
Usuń