Figlarnie stanęłaś na paluszkach i wsuwając swoją
kruchość w moją rękę, ze skrzącymi oczami wyszeptałaś:
– Popatrz! Nigdy
nie byłam przesadnie rozsądna, czy grzeczna, ale mieszczę się i jest mi tutaj
dobrze. Tak po prostu. Czy naprawdę wszystko musi mieć uzasadnienie? Nie potrafisz
tak zwyczajnie być?
Gardło miałem pełne słów zbyt kanciastych na tak
delikatną okazję, więc tyko leciuteńko przymknąłem dłoń, zamykając cię w środku.
Rzeczywiście zmieściłaś się. A kiedy poczułem ciepło pulsujące wewnątrz – zaraziłem
się nim do cna, aż rozlało się po mnie całym.
Dotąd nie potrafiłem… Teraz, na samą myśl, że miałbym
wypuścić z ręki wzajemność, pogubiłem nawet pytania.
Bardzo ładny to obraz... I ciepły. A jesień przyszła więc ciepło się przyda.
OdpowiedzUsuńjasne - może i Tobie ktoś wsunie małą, cieplutką rączkę?
UsuńZwyczajnie idealnie, super "do" pasowanie :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci służy.
UsuńTak, nawet zrobiłam z tego (i z tym, i w tym) mały spacer ;)
Usuńgratuluję.
Usuńi miło mi, że byłem inspiracją dla tego i owego.