- Więc jednak! – aż podskoczyłem z
emocji i porwałem obie deski biegnąc do łazienki, żeby strumieniem ciepłej wody
z prysznica przyspieszyć proces nasiąkania desek. Ułożyłem je na kąpielowym
ręczniku i patrzyłem, jak białe drewno upija się żółknąc, brązowiejąc i
odsłaniając wszystko, co przetrwało w ukryciu.
Czarne znaki budziły się do życia i gnały niczym
rzymska kohorta zmierzająca do sobie znanego celu, w drodze pożerając dostępną
przestrzeń. Drobne pismo korzystało ze słojów, niczym z linijek, a jego kształt
znamionował szlachetne pochodzenie. Dzisiaj nikt już tak pisać nie potrafi.
Można było popaść w zachwyt od bezrozumnego patrzenia. Niepomny świata
czekałem, aż centurie okrzepną w swoim szyku, aż nabiorą wyrazu i staną się
ostrzem rozcinającym mrok niepewności. Welinowe karty pociętej księgi, schły
powoli, zwijając się w bólach zapomnienia, a ja czekałem na przekaz wynurzający
się z drewna.
Nie wiedzieć kiedy katedralny dzwon obwieścił północ,
a ja wciąż siedziałem gapiąc się w dwa kawałki drewna. Literki były bardzo
małe, gęsto utkane, jakby ich autor wiedział, że musi zmieścić na małej
powierzchni bardzo dużo słów i drugiej okazji mieć nie będzie. Wygrzebałem z
szuflady starą, nieco zapyziałą lupę, a kiedy sprawdzałem, czy działa –
dokonałem odkrycia jeszcze bardziej niezwykłego. Tekst napisany był po polsku!
Amok, to słowo niezbyt starannie dobrane do tego, co
we mnie gorzało, jednak rozsądku starczyło mi jeszcze, żeby sfotografować
zawartość, nim zacząłem czytać. Drewno w każdej chwili mogło ukryć już na
wieczność to, co dotąd trzymało w pamięci dla wybrańca – dla mnie. Musiałem
dorosnąć do tej roli, a mądrość autora, który przewidział, że z łaciną mogę
sobie nie poradzić, gdy przyjdzie odszyfrowywać zapiski sprzed wieków była
godna podziwu.
Ukryć prawdę muszę z obawy przed Najświętszą
Inkwizycją. Przed „Malleus Maleficarum”, którego stronice pobłogosławione bullą
przez Innocentego VIII trafiły z Moguncji na tron naszego pana poprzez
dominikańską komandorię osadzoną w Poznaniu, zyskując poklask i chętne ucho
zarówno króla, jak i biskupów.
Tedy nie sposób jawnie opisać wszystkiego, czegom
doświadczył, chcąc życie córki ratować, w opresji wielkiej pozostając z braku
cyrulika wystarczająco otwartego na rozwój medycyny i chętnego podjąć starania,
by bieg rzeczy odwrócić i ku zdrowiu dziecię moje przywieść.
Szukałem po Europie, umyślnego pchnąłem nawet ku
pałacom uprawiającym sztukę wzniesioną na wyżyny przez ibn Sinę przed wiekami,
ku chińskim medykom mającym ponoć dar uzdrawiania igłą i miksturami, jakich
ziemie naszych przodków znać nie mogły. Tymczasem dziecię gasło mi w rękach, a
przywiedzion do rozpaczy szalałem, wyjąc do księżyca skargi i bluźniąc
niemożebnie.
Znikąd nadziei nie stało, włoscy i francuscy
mistrzowie leku nie znali, o zamorskich posłańcach słuch zaginął. Dziewczyna
bledsza już od prześcieradeł i lżejsza niż szczenię ogara kwiliła w malignie,
za nic mając matczyne pieszczoty i całonocną dbałość służebnych.
- Boże! – pomyślałem, kiedy oczy
załzawione z wysiłku uniosłem znad deski – ten tekst… jest jednym z pierwszych
tekstów w naszym języku, a ich autor posługuje się nim tak zgrabnie, jakby był
poetą, albo mówcą sejmowym, kronikarzem, czy bardem!
Noc przekwitała zapewne, bo gdzieś z ciemności
dobiegły mnie zalotne dźwięki pieśni miłosnej drozda. Gardło miałem spopielone
z emocji - przecież wody napił się jedynie artefakt. O sobie zapomniałem, lecz
teraz żadna siła nie dałaby rady oderwać mnie od opowieści sprzed pięciu
wieków.
***
cdn
No Ty to umiesz czytelnika torturować!
OdpowiedzUsuńe tam... tortury, to w opowiadaniach mi wychodzą czasami. takich ohydków kilka popełniłem na blogu.
UsuńTrochę presji wywrę... To co przeczytałem warte jest, jak na razie, zniszczenia drogocennej książki.
OdpowiedzUsuńkiedy jest sukces, to wcześniejszy wandalizm staje się działaniem godnym podziwu. sukces decyduje o różnicy między głupotą, a wielkością.
UsuńTyle wieków minęło, a nadal nie wymyślono lekarstw na wszyskie choroby. Inna rzecz, że więcej płacimy piłkarzom niż wynalazcom :-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
piłkarski żywot jest krótki. a mózgi myślą do późnej starości. może dlatego?
Usuń