Spaliło mi się tyle widzeń, że wreszcie
naszczekała na mnie jakaś starsza pani swoim równie wiekowym psem. A może on
tylko kaszlał tym żółtym świństwem, które oblepia świat bez litości? Dworzec
okazał się równie wdzięczną lokalizacją, jak Rynek. Gwar zestresowanych
uciekinierów umawiających się na darmową przekąskę najwyraźniej spłoszył
jamnika do tego stopnia, że uwolnił organizm od nadmiaru pokarmu nim dociągnął
do paśnika. Mądre zwierzę – z pełnym brzuchem siadać do stołu może tylko
głupiec! Pani zestresowana widokiem przemiany materii wzruszyła ramionami i
usiłowała czmychnąć, na co nie pozwolił dzielny polski stróż prawa. Dogonił,
zawrócił i wymusił, żeby dary bratniego narodu bratni naród zabrał ze sobą. Dziwoląg
z walizką kursował w te i na zad, jakby na akord robił kilometry. Starsza niewiasta w
połowie dżinsów (resztę stanowiły dziury) pod spodem miała kabaretki – żeby nagością
nie gorszyć tłumu, jak te nastolatki, którym udaje się krok w krótkich spodenkach
sprowadzić do domniemania. Jakaś w czerń odziana niewiasta machała zaciekle na
kogoś, kto najwyraźniej był odporny na gwałtowność ruchów i dopiero radosny
krzyk pozwolił wzajemnie zlokalizować się znajdom. Długi płaszcz i ciężkie
buciory, a do tego zwiewna sukienka w kwiaty – dziewczę młode, a już potrafi
ubrać się na wszystkie cztery pory roku naraz. Podziwiam osoby w grubych
kurtkach i sandałach wsuniętych na gołe nogi. Wymyślam historie
nieprawdopodobne – bo prawdopodobne do głowy mi nie przychodzą.
To proste, widocznie nogi bardziej odporne na zimno, niż ramiona...
OdpowiedzUsuńjotka
aż tak?
Usuń