Letnia garderoba wietrzy się na
nastoletnich ciałach z wdziękiem otulając te wszystkie biodra-piersi-pępki-uda-pośladki-ramiona.
Kwiaty rozsiadły się na spódniczkach i krótkich spodenkach i walczą o prymat z
rozległymi bliznami niezbyt starannie przemyślanych, bądź wykonanych tatuaży.
Pierwsze biusty oswobodzone z jarzma staników ogrzewają męski (i nie tylko)
wzrok. Pan pięknobrody ogląda się za dziewczęciem, choć idzie z synem zbyt
młodym, by potrafił docenić urok dopiero co rozkwitających piersi. I malarz w
kaszkiecie jadący w poprzek deptaka z szaleństwem zachwytu w oczach o mało nie
rozjechał sklepowych witryn, czy roztargnionych turystów. Patrzę zachwycony,
jak słońce potrafi wydobyć urodę kobiet, choć zimą przecież te same spacerowały
oswojonymi ścieżkami codzienności. Idą wszystkie, zatopione w piekle męskiego
niespełnienia. Mijam billboard prowokacyjnie głoszący nacjonalistyczne
zawołanie ponoć bratniego narodu i szlag mnie trafia, że nikt tego nie ukróci choć
z nazistami poradziliśmy sobie i na każdy przejaw podnosimy larum takie, że
głuchy Bóg nas słyszeć musi. Chyba, że nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz