Czyżby
dzisiaj miał być dzień podejrzanych (przeze mnie) łydek? Najpierw dziewuszka
obrzucona gęsią skórką, stygnąca na zapomnianym przystanku, a kiedy już słońce
oswoiło ziemię - mamusia w spódniczce o kolorze wyblakłego nieba przymierzająca
się zapewne do pobierania witaminy D bezpośrednio od dawcy. Jej bielusieńkie łydki
aż piszczą, żeby słońce je porządnie wytarmosiło. Dzieciątko z wrodzonym wdziękiem
pozwalało się przebierać i sprawdzało, czy na jakimś balkonie nie znajdzie towarzystwa,
żeby pogulgotać choć chwilę na tematy wiadome niemowlęciom płci dowolnej. Kto
wie, może nawet poromeować i pojuliować subtelnie? Psy liniejące z filozoficznym
spokojem ciężko podejrzewać o łydki, jednak chyba je mają, co? Bez łydek
bieganie wydaje się zajęciem z pogranicza niemożliwości, a psom zdarza się
nawet za własnym ogonem ganiać. Oczywiście poza tym jednym, kieszonkowym,
przewożonym przez rozbuchanego cieleśnie faceta w torbie przewieszonej przez
ramię. Promocja była w Biedronce, czy ki czort? Pewnie prozaicznie pies miał za
krótkie łapki, by nadążyć za kołem niemal trzydzieści cali, plus dwadzieścia
jeden przełożeń. Pośród grupki dziewcząt wyłowiłem tę jedną, której wiosna
odcisnęła pierwsze piętno siniaczka na udzie (żeby nie być monotonnym). Nielichy
siniaczek, wyglądający jak dwie różowe cząsteczki mandarynki leżące na marmurowo
białym talerzyku. Czyli – kolejny sezon uważam za otwarty!
Ciekawe, że nawet ci z łydkami w zaniku szybko biegać potrafią!
OdpowiedzUsuńmoże ci o większych łydkach dźwigają dużo więcej nadwozia.
UsuńŁydka, łydka, łydka... Pachnie Gombrowiczem!
OdpowiedzUsuńłydka, łydka, udo! nie wąchałem (niestety?)
UsuńUdo już niegombrowiczowskie, za to pupa jak najbardziej tak. "Wielka, infantylna i infantylizująca pupa", że powołam się na klasyka.
Usuńrozumiem. pupa też tam była... niekoniecznie gombrowiczowska ale też piękna. rynek pełen jest wszelakiego dobra. wystarczy chwila żeby spotkać to i owo.
UsuńZatem czuć Gombrowiczem jeszcze bardziej.
Usuńjakoś tak do Gombrowicza najbliżej mi przez "Kosmos" nic mnie bardziej nie ruszyło, jak te pęknięcia na suficie i wróble powieszone w chaszczach, wszystkie skłębione myśli tworzące ciągi zawiłe i nie do końca wydumane.
Usuń