Byłem pucharem przechodnim. Miała
mnie chyba każda. Niektóre nawet wielokrotnie. A kiedy nasyciły się moim
ciałem, kiedy dyszały po zaspokojeniu instynktów – bawiły się moją więdnącą
niemocą i pytały najpierw nieśmiało, lecz widząc uległość, naciskały zuchwalej.
Interesowały je plotki szczególnie o konkurencji – bardziej zaniedbanej, bądź zwyczajnie
brzydkiej. Dopiero gdy nabrały zaufania, zaczynały pytać wprost o przełożone,
sąsiadki, albo rywalki. Wymyślałem, barwiąc rzeczywistość, ile się dało aż dostrzegałem
rumieniec zachłanności. Wtedy pozwalałem sobie na bezczelne łgarstwa, a one
przekraczały wszelkie granice wstydu – koniecznie chciały delektować się
perwersją. Niewiele minęło, żebym nie musiał wymyślać. Każda z opowieści
wypadała blado względem głęboko skrywanego apetytu.
wtorek, 3 maja 2022
Dziwka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz