Chciałaś być moją. A ja nie marzyłem o niczym więcej.
Urodziliśmy się z dala od własnych horyzontów, ale czułaś to samo – gdzieś POZA
– czekała twoja przyszłość. Ja. Gdy się wreszcie zmaterializowałem -
zmarnowaliśmy trzy doby z powodu skrupułów, lecz księżyc zlitował się widząc
naszą bezradność i rozpalił tęskną nagość do srebrzystej bieli.
- Nie wierzę – szepnęłaś, choć serce pozwoliło płucom
zagarnąć dopiero dziewiczy haust przedświtu.
- Ja również – zmieściłem dwa słowa między sokami,
którymi spływaliśmy, bezgłośnie żebrząc, by noc się nie skończyła.
Czas został karłem zbierającym datki pod kościołem
uniesienia. Stałaś na ołtarzu, pożądając. Potem, krzycząc – bezwolnie powiłaś
przesłanie Boga.
Z powodu skrupułów wiele nas omija...a może to kwestia odwagi?
OdpowiedzUsuńjotka
albo jej braku. podobno pokorni osiągnąć mają ziemię obiecaną. bez względu na mitologię - kwestia wyboru opcji determinuje ciąg dalszy zdarzeń.
Usuń