Chudy facet zaatakował moje ciało we śnie. Nogi mu cuchnęły, jakby nie
mył się od tygodnia. Ręce miał spracowane jak zawodowy drwal. Błyskawicznie
przedarł się przez barierę kołdry i okorował mnie z piżamki. Dłuższą chwilę
ogniskował wzrok, szukając słabego punktu, by zatknąć flagę zdobywcy. Kiedy
znalazł – wrzasnął, wtykając mi drzewce w trzewia. Aby podkreślić dominację
wypełnił mnie jeszcze mleczem nim stoczył się, wzorem himalaisty po udanym szturmie
na Annapurnę. Chrapliwym ze szczęścia głosem zapytał:
- Baśka? Powiedz no! Podobało się?
Chwilę potem już chrapał. Zakwiliła we mnie myśl o zemście, jednak trochę
się bałem. Nawet pośladki miał owłosione – jak dzik.
Odstrzelić.
OdpowiedzUsuńależ jesteś rozrzutna... a szynka z dzika, to nie byle jaki rarytas. czasy ciężkie - grzech zmarnować mięsko.
Usuń