A
kiedy wczesną wiosną, siwowłosy gość w kapciach, zasuwa chodnikiem, trzymając
pod pachą słój pełen suszonych grzybów, to najwyraźniej dzieje się coś, co
wymyka się poznaniu. Słodka koniczyna rozpleniła się tak, że czas najwyższy wypatrywać
nalotu królików. Bzy uwodzą fioletowym aromatem, aż pobladłe wisterie zazdrośnie
spoglądają z góry. Młodziuteńkie nereczki korzystają z ciepła słonecznych
promieni i grzeją się w maślanych westchnieniach nieśmiałości nastolatków. Mamusie
wyprowadziły wózki na dłuższy niż zwykle spacer, by usiąść gdzieś w parku, pod
ledwie opierzonym klonem i nacieszyć się spokojnym oddechem śpiącego bobasa.
Przed kwiaciarniami całe łany kwiatów czekających, by ktoś je udomowił na własnym
balkonie.
U nas bez jeszcze w pąkach, chłodniejsza strefa po prostu...
OdpowiedzUsuńCiekawe, gdzie ów jegomość grzyby niósł, może ptaki teraz grzybami się karmi?
Może tez być, że mole w grzybach się zalęgły i do śmietnika zmierzał!
jotka
pójść i sprawdzić, czy wyrzucił? hmmm... szczyt ciekawości chyba bym osiągnął.
UsuńDobry pomysł z tymi molami. W papciach , na wiosnę, moze po zimie faktycznie sie zalęgły.
OdpowiedzUsuńtrudno - robale wygrały. nic romantyzmu w wiosennych głowach.
Usuń