Cóż
można począć latem, gdy ma się naście lat, jest lato tak gorące,
że nawet powietrze się poci, a wokół nikogo, z kim można by
podbić kosmos, dziki zachód, albo biegun południowy? Siedziałem
na pomoście z desek starszych ode mnie i machałem nogami
rozchlapując wodę bez żadnego celu. Ręce oparłem na deskach, a
nogi niezmordowanie mąciły ciepłą, przybrzeżną wodę i wysyłały
w górę chmary fruwających kropel-ryb, które później nurkowały
w jeziorze i ukrywały się tak dobrze, że nawet wygłodniałe
okonie nie umiały ich znaleźć.
Z
braku towarzystwa nawet takie lato potrafi być nudne. Miałem się
tak nudzić jeszcze kilka dni, a potem miała przyjechać kuzynka –
ta piegowata, trochę pucołowata i wystarczająco zarozumiała, czy
niezrozumiała, żeby jej obecność niewiele wniosła do mojego
osamotnienia. Dopiero tydzień później miał dołączyć kuzyn i
wtedy lato zacznie się naprawdę. Wędki miałem gotowe, rowery w
szopie przygotowane na wielkie szaleństwo. Jeszcze trochę i
zaczniemy indiańskie noce, rycerskie krucjaty i pirackie abordaże
na stodołę pełną złotego siana. Jeszcze parę dni…
Nogi
zmęczone mieleniem wody zatrzymały się w miejscu, pozwalając
narybkowi zaspokoić ciekawość. Najodważniejsze całowały mnie w
palce i pięty poprawiając mi humor. Rozglądałem się po dnie.
Pojedyncze, ostrożne raki kryły się na skraju trzcin, szczeżuje
pracowicie orały dno, małe płotki bawiły się w berka z okonkami
nie bacząc na miniaturowego szczupaka, który wyglądał jak pół
zapałki. Kiedy dorosną, berek zmieni się w śmiertelną grę, a na
razie, to tylko zabawa.
Bliżej
siedzącego na dnie kamienia z czerwonego, gruboziarnistego granitu
krążyły kijanki – czarne baloniki na czarnym sznurku. Nie
oddalały się nigdzie, choć nikt ich nie pilnował. One same
pilnowały kamienia. Widać, były posłuszne, albo wystraszone
opowieściami dorosłych – wiedziały, co dzieje się ze zbyt
odważnymi. Patrzyłem na nie i nie wiedzieć czemu przypomniała mi
się lekcja o plemnikach. Te niewielkie stworzonka wyglądały jak
nasienie olbrzyma. Przecież ludzkie plemniki można zobaczyć
dopiero pod mikroskopem, a tu, w jeziorze są wielkie jak poziomki! Z
takiego nasienia powinny rosnąć potwory. Golemy, Goliaty, Wyrwidęby
i inne wielkoludy. Potwory z Loch Ness, wodne smoki…
Patrzyłem
z coraz większą uwagą. Stadko przyszłych kolosów krążyło
wokół kamienia wyglądając jak czarne piegi na czerwonej gębie
kamienia. Pewnie mało ich przeżyje i dlatego niewiele potworów
można spotkać wokół jeziora. Jakaś rybka połknęła właśnie
czarny balonik i odpłynęła. No tak – wszystko jasne. Pokarm dla
rybek. Trzeba go zaczarować, żeby przetrwał. Niech wyrosną na
ohydne parchate ropuchy. I dopiero, gdy je pocałuje piegowata
kuzynka niech się zamienią na powrót. Ciekawe, czy pocałuje...
Możliwe że lata będą coraz bardziej upalne... A takie deski nad wodą na których można odpocząć i nogami pomerdać w mokrej wodzie to będzie skarb, to zawsze był skarb tylko niedoceniony... Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńdzień dobry. merdanie nogami w wodzie to zajęcie, które może dostarczyć alibi na cały dzień. albo przynajmniej do obiadu.
Usuń