poniedziałek, 4 maja 2020

Czarownik.

Cóż można począć latem, gdy ma się naście lat, jest lato tak gorące, że nawet powietrze się poci, a wokół nikogo, z kim można by podbić kosmos, dziki zachód, albo biegun południowy? Siedziałem na pomoście z desek starszych ode mnie i machałem nogami rozchlapując wodę bez żadnego celu. Ręce oparłem na deskach, a nogi niezmordowanie mąciły ciepłą, przybrzeżną wodę i wysyłały w górę chmary fruwających kropel-ryb, które później nurkowały w jeziorze i ukrywały się tak dobrze, że nawet wygłodniałe okonie nie umiały ich znaleźć.

Z braku towarzystwa nawet takie lato potrafi być nudne. Miałem się tak nudzić jeszcze kilka dni, a potem miała przyjechać kuzynka – ta piegowata, trochę pucołowata i wystarczająco zarozumiała, czy niezrozumiała, żeby jej obecność niewiele wniosła do mojego osamotnienia. Dopiero tydzień później miał dołączyć kuzyn i wtedy lato zacznie się naprawdę. Wędki miałem gotowe, rowery w szopie przygotowane na wielkie szaleństwo. Jeszcze trochę i zaczniemy indiańskie noce, rycerskie krucjaty i pirackie abordaże na stodołę pełną złotego siana. Jeszcze parę dni…

Nogi zmęczone mieleniem wody zatrzymały się w miejscu, pozwalając narybkowi zaspokoić ciekawość. Najodważniejsze całowały mnie w palce i pięty poprawiając mi humor. Rozglądałem się po dnie. Pojedyncze, ostrożne raki kryły się na skraju trzcin, szczeżuje pracowicie orały dno, małe płotki bawiły się w berka z okonkami nie bacząc na miniaturowego szczupaka, który wyglądał jak pół zapałki. Kiedy dorosną, berek zmieni się w śmiertelną grę, a na razie, to tylko zabawa.

Bliżej siedzącego na dnie kamienia z czerwonego, gruboziarnistego granitu krążyły kijanki – czarne baloniki na czarnym sznurku. Nie oddalały się nigdzie, choć nikt ich nie pilnował. One same pilnowały kamienia. Widać, były posłuszne, albo wystraszone opowieściami dorosłych – wiedziały, co dzieje się ze zbyt odważnymi. Patrzyłem na nie i nie wiedzieć czemu przypomniała mi się lekcja o plemnikach. Te niewielkie stworzonka wyglądały jak nasienie olbrzyma. Przecież ludzkie plemniki można zobaczyć dopiero pod mikroskopem, a tu, w jeziorze są wielkie jak poziomki! Z takiego nasienia powinny rosnąć potwory. Golemy, Goliaty, Wyrwidęby i inne wielkoludy. Potwory z Loch Ness, wodne smoki…

Patrzyłem z coraz większą uwagą. Stadko przyszłych kolosów krążyło wokół kamienia wyglądając jak czarne piegi na czerwonej gębie kamienia. Pewnie mało ich przeżyje i dlatego niewiele potworów można spotkać wokół jeziora. Jakaś rybka połknęła właśnie czarny balonik i odpłynęła. No tak – wszystko jasne. Pokarm dla rybek. Trzeba go zaczarować, żeby przetrwał. Niech wyrosną na ohydne parchate ropuchy. I dopiero, gdy je pocałuje piegowata kuzynka niech się zamienią na powrót. Ciekawe, czy pocałuje... 

2 komentarze:

  1. Możliwe że lata będą coraz bardziej upalne... A takie deski nad wodą na których można odpocząć i nogami pomerdać w mokrej wodzie to będzie skarb, to zawsze był skarb tylko niedoceniony... Dzień dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzień dobry. merdanie nogami w wodzie to zajęcie, które może dostarczyć alibi na cały dzień. albo przynajmniej do obiadu.

      Usuń