- No i co? – usłyszałem chrapliwy głos gdzieś od strony okna. Nie
sądziłem, że do mnie. Otwarte okno niosło z ulicy mnóstwo bezpańskich dźwięków
i o pomyłkę nietrudno. Na parapecie siedział gawron z przekrzywionym łebkiem,
wyglądając na takiego, co mi się przygląda. Skoro głos go nie spłoszył, to nie
do mnie najwyraźniej było skierowane to bliżej nieokreślone pytanie pochodzące
zapewne gdzieś z zewnątrz. Pochyliłem się znów nad gazetą, szukając akapitu,
przy którym przerwałem lekturę artykułu o zjawiskach paranormalnych,
postrzeganiu pozazmysłowym i granicach możliwości umysłu.
- Do ciebie mówię łaskawco. Może podniósłbyś wzrok znad gazety i
przywitał się? – głos ociekał ironią i chrypką. Uniosłem ponownie głowę. W
pokoju nikogo, tylko na parapecie dreptał w miejscu gawron. Za oknem
nieodmiennie szum, jaki wytwarza miasto każdego dnia. Nikogo nie było widać –
Masz kłopoty ze wzrokiem jak widzę. Tu jestem, na parapecie. Gdyby nie to, że
nie umiem siedzieć, powiedziałbym, że siedzę.
Gazeta wypadła mi z dłoni. Gawron! Ptak do mnie mówi! Żadna papuga,
żaden kruk – najzwyczajniejszy gawron, jakich wiele wokół śmietników.
Potrząsnąłem głową ze zdumienia. Nie spałem, nie byłem pijany. Ptak siedział
(?) i najwyraźniej był dumny z wrażenia, jakie na mnie zrobił. Czarny, spory i
lekko siwiejący chyba. Może stary, albo bardzo zakurzony. Oba rozwiązania
zdawały się być równie prawdopodobne. Miasto do czystych miejsc nie należało, a
wizyty w śmietnikach i na wysypiskach mogły odbić się echem na nieskalanej czerni
jego garnituru równie dobrze z powodu wieku, jak brudu.
- Odezwij się wreszcie człowieku. Chyba potrafisz? – ptaszysko
dworowało sobie ze mnie, a ja nawet w myślach zaczynałem się jąkać.
- Dzień dobry – wydukałem w końcu – Co cię sprowadza?
- Głodny jestem. Zjadłbym coś, gdybyś zechciał się ze mną podzielić.
- A co jadają gawrony? Bo jesteś gawronem, prawda?
- Głupie pytanie. Chyba widać – ptak napuszył się – A zjem cokolwiek.
Nie stać mnie na wybredność. Mogę zjeść nawet twoje oko, skoro i tak nie
widzisz.
- Ale… Ja widzę – zacząłem się tłumaczyć. Ptak zepchnął mnie na
pozycje obronne – Tylko mnie zaskoczyłeś. Nigdy nie rozmawiałem z gawronem…
- Już dobrze, żartowałem. Nie sądziłem ani przez chwilę, że
poczęstujesz mnie okiem. Są bardzo smaczne i rzadko kiedy trafia się taki
rarytas, więc każdy musi sam sobie upolować oko. A te ciastka na stole?
Będziesz sam jadł, czy się podzielisz?
- Jedz, proszę – w głębokiej defensywie odetchnąłem z ulgą i
przysunąłem talerzyk bliżej okna – Częstuj się śmiało. Możesz nawet zjeść
wszystkie, chyba, że wolisz coś innego.
- Wolę? Coś innego? A co? Podoba mi się twój tok myślenia. Czy ja
wolę? Nie wiem, czy potrafię. Lubię mięso. Oko lubię. Teraz lubię ciastko, bo
jest.
- Już ci wyjaśniam – pospieszyłem z pomocą – Gdybyś miał trzy miski, w
jednej ciastka, w drugiej dżdżownice, a w trzeciej ziarno, to od czego byś
zaczął? Co zjadłbyś?
- Wszystko! I oko, gdyby było – ptak był bezkompromisowy – Nie masz
miski z oczami?
- Nie. Nie mam – zaskoczył mnie ponownie. Wstałem i poszedłem do
kuchni. Wracając przyniosłem trochę pestek słonecznika, parówkę pokrojoną w
plasterki i pokruszony chleb. Niech wybiera, a ja sam zobaczę, co woli –
Wyjaśnij mi proszę, dlaczego się do mnie odezwałeś? Żaden ptak tego nie zrobił
wcześniej.
- Bo jestem głodny – wzruszył czymś tam na grzbiecie – Stary i głodny.
Nie mam siły walczyć z młodzieżą o jedzenie. Z nimi nie da się negocjować, bo
zjedzą twoje oczy zanim zdążysz się wytłumaczyć. Dlatego negocjuję z tobą.
Wolę? Czy to znaczy, że wolę? Tak jak oko?
Głód zadowala się tym co jest, a dostatek daje możliwość wyboru...
OdpowiedzUsuńAle wychodzi na to , że i tak wszystko sprowadza się do jednego: masz oko?
na razie mam... ale, gdy przyjdzie czas, zobaczymy, kto sięgnie pierwszy po nie.
Usuńja wolę ciastka, ale muszę (czyt. powinnam) jeść ziarno.... :))))
OdpowiedzUsuńnaprawdę? musisz? a czemuż to?
Usuńlekarz nie pozwala, czy zbyt wąskie spodnie w szafie?
nie mów nikomu, ale to drugie.... :)))))
Usuńpowiem Ci w zaufaniu, że otworzono już sklepy z odzieżą. i są przeceny - wymień na lepszy model i z głowy.
Usuńz głowy może tak, ale nie z du...., no wiesz... :)))
Usuńpoza tym, jakoś tak przywiązana uczuciowo jestem do moich ciuchów... :)))
dziewczyny są takie uczuciowe.
Usuńdo za małych dżinsów? jakby nie było lepszych bożków.
czytałem, ze masz do kogo się przywiązywać i ersatze nie są potrzebne.
To chyba pierwsza rozmowa człowieka z gawronem.
OdpowiedzUsuńGawrony nie znoszą żadnego kontaktu z ludźmi.
I nie lubią jak ktoś im się przypatruje. Natychmiast odfruwają jak widzą kogoś ciekawskiego. Kilka razy to sprawdziłam.
No ale zawsze musi być pierwszy raz... szczególnie że gawron był głodny.
:-)
stary, znaczy chytry.
Usuńciężko jest klęknąć, ale, gdy życie zmusi...
W czasach Bolesława Krzywoustego ten gawron miałby raj kulinarny.
OdpowiedzUsuńtyle, to chyba nie żył. nawet, jeżeli doskonale byłby karmiony.
UsuńA ja chyba chciałbym aby przyrafiła mi się rozmowa z jakimś ptakiem... ale nie o głodzie... Nakarmiłabym go bez prośby przed rozmową...
OdpowiedzUsuńotwórz okna - może jakiś przyleci na gawędę.
UsuńNo jakby zjadł "oko", to to byśmy podczytywali ;)
OdpowiedzUsuńpiszących nie brakuje.coś byś znalazła.
Usuńtanio wyszło - herbatnik i parówka.