Westchnąłem
i wsiadłem do windy. Pora na moją zmianę. Rozglądam się. Wokół
inni. Też do pracy. Nie ma nikogo z kierownictwa. Całe szczęście.
Może będzie spokojna zmiana. Chociaż nocami dzieje się najwięcej.
No i szanse na awans pojawiają się na ogół właśnie na nocnych
zmianach. Największe efekty osiągają ci, którzy biorą nocki.
Łażą potem śnięci, nieprzytomni, ale parę lat się pomęczą i
potem odcinają kupony. A jak w czepku urodzony, to trafi raz, dwa
kilku solidnych klientów i osiada w gabinecie pośród dywanów i
sekretarek kręcących kuperkiem z nadzieją, że je zauważy i
wyniesie na szczyt wraz ze sobą.
-
Przydałoby się – wzdycham ciężko – Gówniarze rosną i mają
coraz większy apetyt na gotówkę. Stara też kręci nosem oglądając
pasek wypłaty. Że niby stary i głupi, co to nawet dobrze zarobić
nie potrafi, kiedy ten spod dwudziestki, to o połowę młodszy i ma
zdecydowanie więcej. Zgarnia comiesięczne premie i pochwały…
Mogła za niego wyjść stara raszpla! Ale on cwany i starej by nie
zechciał. Chyba, że teście wnieśliby coś w posagu. Kasę,
autorytet, albo gładką ścieżkę kariery i to szybkiej. Teraz
zarabia na tyle dużo, że na korytarzu uśmiecha się z przekąsem,
ale nie odkłoni się nawet. A raszpla ćwierka do niego, kiedy
myśli, że nie widzę i oczami przewraca, jak nastolatka. Tylko
patrzeć, jak go przyciśnie kolanem w windzie i zerżnie
przyciśnięta do pstrokatego lusterka, na którym szminka się
rozmaże i zaskorupi, bo przecież nikt wind nie sprząta.
Jadę. Może faktycznie popracować trochę więcej po nocach i wziąć kilka zleceń? Brudna robota. Nagadać się trzeba. Nasłuchać bzdur i bełkotu. Nachlać, albo napalić jakiegoś świństwa. Oni na ogół bez wspomagania nie ruszają, a mnie po tym torsje biorą i koledzy się śmieją, kiedy rzygam po kubełkach, jak do łazienki nie zdążę. Eee… Wolę nie. Trudno. Niech raszpla marudzi. A młodziaki niech się wezmą do roboty, a nie kwękają. Jak tacy cwani, to niech jadą ze mną. Załatwię im, choćbym miał dupę kierownikowi wylizać. On ludzi potrzebuje. W końcu na prowizji od efektów, to ich weźmie na jaki staż. Jak im się powiedzie, to będzie jego zasługa, a jeśli nie, to wywali na zbity pysk i najwyżej mi się oberwie.
Światło
przygasa. Pół drogi. Tu zawsze są kłopoty. W windzie śmierdzi
już wyraźnie. Połowa tych gamoni nie myje się wcale, a niektórzy
są wyraźnie wczorajsi. Porzygać się można już w drodze. A co
dopiero na miejscu. Dziś troszkę wcześniej przyszedłem, to może
kolejka do kierownika będzie mniejsza i wezmę zlecenia nie stojąc
pół godziny w ogonku, słuchając przechwałek nowobogackich,
którym szczęście dopisało. Oby. Te kolejki mogą zniechęcić.
Niewybredne teksty pełne głupot. Oszukują. Z zawiści, żeby się
komuś nie powiodło. Przecież szczęściarzy wpuszczają bez
kolejki. I przed oblicze dyrektora, a nie kierownika zmiany…
Brać
więcej? Irytuje mnie to gderanie w domu. Może ścisnę pośladki i
wezmę. Raz – obiecuję sobie – Raz wezmę i zobaczę. Może się
uda. Może ślepy traf sprawi, że jutro zaproszą do dyrekcji, a
potem podwyżka i awans… Wtedy… Koniec tej gównianej kolejki z
nieudacznikami. Mętami, co to byle do wypłaty. Nawet chlać nie
muszą, bo w robocie mają do woli. Ciekawe co robią z kasą? Bo
chyba nie odkładają na potem… Moją przeputać potrafią
dzieciaki. Jeszcze rosną równie szybko, jak ich potrzeby. Teraz
nowe kurtki mieli dostać, ale nie chcą byle jakich. Markowe muszą
być, bo ferajna się nabija, a takie kurtki, to więcej niż
wypłata. Wezmę… Dziś wezmę, może się uda i chociaż raz nie
będą gderać. Dwadzieścia lat w pracy gderają, a jeszcze drugie
tyle przede mną. A w domu? To samo. Dzieci gderają dopiero
piętnaście, ale raszpla też dwadzieścia. Kiedyśmy się pobrali,
zacząłem pracować – ponoć na nasze szczęście. A jak już
zaczęła, tak gdera równo z kierownictwem. I dalej o szczęściu,
domku na Hawajach i emeryturze przy drinku z palemką. Zmówili się,
czy co?
Jestem.
Wreszcie dojechaliśmy. Drzwi otwierają się i wysiadamy hurmem.
Poziom – Piekło. Czas do roboty. Kolejka ustawia się karnie pod
drzwiami kierownika, żeby pobrać zlecenia na nocną zmianę.
Najlepiej uciec daleko od wszystkiego...
OdpowiedzUsuńdokąd? skoro nawet w piekle zanosi się na podobny schemat.
UsuńHa ha ha ! Tu gadają, tam gadają... życie !
OdpowiedzUsuńjeśli to życie. bo większość uważa, że życie, to po pracy, a nie w pracy.
Usuń