-
Co jeszcze potrafię przegapić? - bardzo trudno rozmawiać twarzą w
twarz z kimkolwiek, kiedy przyjdzie mówić o wadach, ale ona…
potrafiła słuchać i gdzieś w niej mieściły się słowa, nawet
te, najbardziej niewygodne. Potrafiła obrać mnie ze wstydu i
otoczyć swoim ciepłem, bezpiecznym, cichym i cierpliwym, ale teraz
westchnąłem – Pozwól zebrać myśli.
Patrzyłem
w oczy, które nie opuściły mojej twarzy ani na moment, a jej dłoń
odszukała moje palce i nie pozwoliła im zacisnąć się w pięść.
Z otwartych dłoni łatwiej spijać słowa. W pięściach, często
zamknięte są tajemnice okryte emocjami i wulgarną agresją. Miała
dłonie tak ciepłe, jak ona cała, aż musiałem ślinę przełknąć,
żeby nie skrzypieć i nie dać się uwieść od razu. Powiedzieć
jej?
Boże.
Przecież ja samemu sobie nie umiałem tego powiedzieć przez całe
życie. Jej? Patrzyłem, a jej oczy uśmiechały się śledząc mój
język oblizujący wargi. No tak! Na pewno widziała. Kobiety widzą
takie drobiazgi, nawet, gdy wydaje się, że nie patrzą wcale.
Choćbym już nic nie mówił, to ona wie. Pewnie, że wie –
wierzgnęło coś we mnie – Wie i podoba się jej ta wiedza, bo
przecież nie trzymałaby cię za ręce, gdyby się jej nie podobało.
Ech! Ty Sherlocku!
Chyba
się zarumieniłem, bo puściła jedną z moich dłoni i pogłaskała
po policzku, jakby sprawdzała, czy kolor zejdzie. Jakby z motylich
skrzydeł chciała zebrać pyłek. Znieruchomiałem zanurzony w
pieszczocie. Zapomniałem jak się oddycha. Porzucona dłoń
poszukała tej drugiej ręki i teraz dwiema trzymałem jej rękę.
Mogłaby mieć i dziesięć rąk. Chciałbym czuć je wszystkie na
sobie.
-
Dobrze, powiem. – nie poganiała, ale czułem jej ciekawość –
Miłość potrafię przegapić. Wiem, że to głupie, ale udało mi
się. I dopiero, kiedy zapytałaś, kiedy twoje dłonie objęły
moje, przypomniałem sobie miliard drobiazgów, z których dzisiaj
dopiero skleiłem całość. Przegapiłem miłość, która przyszła
do mnie i zabrakło jej odwagi, aby ujawnić się wprost. Może
onieśmielona moją ślepotą schowała się czekając aż się
zdradzę? Przecież w naszej kulturze to on ma wyciągnąć ręce, a
ona jedynie się zgodzić. I tak zrobiła wiele, żebym wyciągnął,
ale cóż, trafiła na tępaka. A ona pomyślała zapewne, że nie
jestem zainteresowany...
-
Wiesz? - mój wstyd roztapiał się pod jej dotykiem – Ona była
malutka. Najmniejsza w każdym gronie, w jakim mogła się znaleźć.
Na szkolnych dyskotekach stawała na palcach i spod blond grzywki
szukała mnie ta okrągła buzia z bladymi oczami sypiącymi iskry.
Za niska była, żeby nawet stojąc na palcach cokolwiek zobaczyć,
więc wchodziła na krzesło i stamtąd szukała po sali uśmiechając
się przepraszająco do wszystkich facetów, na których nie miała
ochoty. Może byłem podły, ale tak bardzo podobało mi się to jej
szukanie, że czasami ukrywałem się za kimś wysokim, żeby jeszcze
chwilę patrzeć, jak mnie szuka. A potem, gdy już mnie zobaczyła,
potrafiła się zaśmiać całym ciałem i bez słów zapytać, czy
ja też. Spotykaliśmy się w pół drogi i oddawała mi swoje ręce,
jak ja teraz tobie i patrzyła zupełnie jak ty…
-
Tańczyliśmy coś potwornie szybkiego. Tak szybkiego, że koszula na
wylot przesiąkała potem, a ona przytulała się do mnie w to
wilgotne ciepło, jakby jej było zimno. Czubek jej głowy spokojnie
mieścił się poniżej mojego nosa. Mój oddech musiał rozczesywać
jej krótkie włosy nieuświadomioną przeze mnie pieszczotą. Czasem
dmuchałem jej na szyję, żeby ostygła po szaleństwie, a ja durny
nie wiedziałem, że tylko rozpalam ją bardziej. Pozwalała mi na
wszystko, nie oglądając się na otoczenie. Nigdy nie skosztowałem
jej włosów.
-
Gdy wreszcie ostygliśmy, z ociąganiem wymykała się z moich rąk i
szła do swoich znajomych, lecz, gdy tylko z głośników zaczynał
dobiegać rytm zbyt szybki nawet dla odważniejszych chłopaków, a
parkiet pustoszał, znów wspinała się na palce i okrągłą jak
księżyc w pełni buzią szukała mnie na parkiecie. Była piękna.
Wtedy wiedziałem to i wiem nadal. Tego też jej nie powiedziałem.
-
Pytałaś, to odpowiedziałem. Wiem, że jestem głupi. Najwyraźniej
miałem kłopot z myśleniem, dojrzewaniem i postrzeganiem. Nawet,
gdy zaprosiła mnie do siebie, starannie wybierając chwilę, kiedy
nie było tam rodziców i siostry… Pożyczyła mi sweter, gdy moja
koszula przemokła. Granatowy, z jakąś odznaką zapiętą na
wysokości biustonosza. Założyłem go na gołe ciało i pamiętam,
jak odznaka poszarpała mi skórę. Pamiętam, że kiedy go
zakładałem pachniał nią. Nie proszkiem do prania, czy perfumami z
Pewexu, ale nią. Młodym, kobiecym ciałem. Wdychałem jej zapach za
każdym razem, gdy unosiłem ramię. Intrygował, kusił, a przecież
znów nie powiedziałem nic. Jakieś słowa nieistotne, bezradne
wydostawały się ze mnie i zakłócały wykradzioną światu chwilę
dla nas.
-
Śmiejesz się? Wiem, że z rozumem u mnie krucho. Ale uczę się,
chociaż powoli. Ona… Nie mam pojęcia, jak sobie radzi. Mam
nadzieję że życie nie zgasiło iskier w jej oczach. Że ja ich nie
zgasiłem. Uczyła mnie tańczyć. Szanując mój wstyd młodociany
uczyła wtedy, gdy nie widział nikt. Przytulała się do mnie, żebym
mógł domyślić się kolejnych kroków, a ja… nic nie
zrozumiałem.
-
Teraz ty trzymasz moje ręce, a w oczach masz iskry i śmiejesz się
tak, jakby na świecie zabrakło cytryn. Tobie powiem, bo komuś
powiedzieć trzeba. Patrzę na ciebie i widzę szczęście. Duże,
ciepłe i nieudawane. Może podzielisz je ze mną? Może pomnożymy
je jakoś, żeby wystarczyło dla dwojga? Drapie mnie gardło, kiedy
mówię, bo jak każdy tchórz… Czujesz, jak spociły mi się ręce?
Pytam, ale bardzo boję się własnej odwagi. I tego, że całe to
gadanie jest tylko kolejną mrzonką. Może wydaje mi się, albo
wymyśliłem sobie wszystko, zamiast dostrzec coś, co faktycznie się
dzieje. Może opowiedziana tobie historia, wspomnienie, które dzięki
tobie wypłynęło z niebytu, to wyłącznie złudzenie? A może ona
do dzisiaj ma ten sweter z odznaką i kiedy nikt nie widzi głaszcze
go, wącha i wzdycha myśląc, jaki głupi byłem, że nie odezwałem
się choć raz sensownie?
Super tekst. Przywołuje wspomnienia. Dotyk mówi. Gdy wyciągamy ręce i włączamy czucie... dostajemy prawdziwą odpowiedź - również od własnego ciała :)
OdpowiedzUsuńwspominać można też zapachy. nie musi być dotyk, czy obrazek. czasem stara melodia coś przywoła, więc każdy ze zmysłów bierze udział. smak też.
UsuńWe wspomnieniach tak, czasami wraca obraz, czasami zapach, a czasem wręcz wyczuwalna jest obecność. Ale, żeby wspominać... musi się coś zapisać. A zapisuje się w nas, w ciele, umyśle, sercu i duszy.
Usuńwyobraźnia jest niezwykle pojemna i dużo można. a kiedy się czyta, wtedy wszystko rośnie. jest łatwiej.
UsuńWyobraźnie prowadzi w kierunku pragnień, pamięć do zapisanych zdarzeń. Możemy wyobrażać, że coś pamiętamy... a to już zabawa w złudzenia.
Usuńnie. wyobrażać sobie możemy ciągi dalsze, których nie było i nigdy nie będzie.
Usuńczłowiek nie jest wyłącznie odtwarzaczem zdarzeń - doświadcza nowych, a marzy zupełnie bezwstydnie nawet o tym, o czym nie wie.
Marzenia nieuświadomione? Ciekawe...
Usuńmarzy się nie bacząc, że to niemożliwe, albo wysoce nieprawdopodobne. a najłatwiej, kiedy się nie wie, że nie można, bo nie widać przeszkód.
Usuńwspomnienia... ostatnio wywołała je u mnie dawno niesłyszana melodia i pomyślałam: czy mogłam coś wtedy zrobić? coś więcej?... i nie, niestety, nie mogłam i dlatego jestem tu, gdzie jestem.... przez jedną maleńką sekundę poczułam ukłucie żalu, ale teraz jest dobrze....
OdpowiedzUsuńpewnie, że jest dobrze. ma być. w końcu życie jest zbyt krótkie, żeby marnować czas na zgryzoty.
UsuńLudzie w naszym życiu przychodzą i odchodzą, czasem my odchodzimy, bo mamy dość. Wspomnienia idealizują wiele sytuacji, dopisują coś, czego nigdy nie było. Ona widocznie nie była ważna skoro nic nie powiedział, a teraz siedzi pewnie już stary i łysy dziad i dorabia ideologię. ;)
OdpowiedzUsuńo tak o tak - wytłuc staruszków. masowo. żeby nie siali defetyzmu i mrzonek.
UsuńZaraz wytłuc... Niech tam sobie siedzą w zapierdziałych fotelach i fantazjują, byle tych fantazji w czyny nie obracali. :(
Usuńo rany… aż się boję powąchać fotel...
UsuńMożna przegapić miłość nie raz i nie dwa...
OdpowiedzUsuńto przykre.
Usuń"Boże. Przecież ja samemu sobie nie umiałem tego powiedzieć przez całe życie" - często człowiek właśnie samemu sobie nie umie powiedzieć tego co instotne, ważne, a nawet niewygodne. To tak trochę na temat a trochę nie...
OdpowiedzUsuńwidać, akurat to spostrzeżenie zwróciło Twoją uwagę.
Usuń