Trochę
rozumiem tę panią. Zbiega się do niej taka liczba obrazów z
rozsianych bez umiaru kamer przemysłowych, że mogła poczuć się
jak pajęczyca. W trójwymiarowym świecie obrazy napływały z tak
wielu punktów przestrzeni, aż któregoś dnia zderzyła się z
zauważeniem, że przy odpowiednim sterowaniu kamerą mogłaby
podglądać samą siebie dokładniej, niż widywała siebie w
lustrach garderoby. Po dojrzałym namyśle, przerwanym krótką, acz
emocjonującą wizytą w zacisze wewnętrznej strony spódniczki
doszła do wniosku, że podglądanie jest perwersją, a podglądanie
siebie – narcyzmem. Zimne oko kamery potrafiło oprzeć czoło na
spotniałej znienacka bieliźnie i rozkołysać piersi oddechem zbyt
hojnie dostarczającym tlenu organom. Dla uniknięcia podobnych pokus
w przyszłości, na wszelki wypadek zrezygnowała ze spódnic,
sukienek i obcisłych spodni, poddając całą garderobę surowej
autocenzurze nim stanie w świetle zawodowego zainteresowania. Z
luster? Eee… Z luster nie – która kobieta z nich zrezygnuje
dobrowolnie…
Pan
był bardzo wygimnastykowany i rozciągnięty, co demonstrował
chętnie i bez podtekstów. Byli i tacy, co przyglądali się mu nie
tylko z podziwem, czy zazdrością. Chorobliwa ciekawość jednego z
nich zaowocowała pytaniem bardzo intymnym. Publicznie mało kto ma
kaprys zdradzać tajemnice alkowy, więc pan pytanie zbył wyniosłym
milczeniem, aby zatamować rozwój plotek i podejrzeń. Jednak
posiane ziarno trafiło na żyzny grunt. Kiełkowało w nim i
postanowił sprawdzić, kiedy wokół zabraknie postronnych oczu.
Pytający miał rację! Był w stanie popełnić seks oralny z samym
sobą. Ba! Nie tylko był w stanie, ale i popełnił. W końcu nie
przerywa się doświadczenia przed szczęśliwym zakończeniem. Kiedy
już przełknął ekstazę, zadumał się odrobinę. I co z tego, że
po fakcie? Sobie wybaczyłby nawet podłość, a co dopiero
spełnienie. Tym, co go niepokoiło najbardziej był światopogląd.
Praktyki homoseksualne zdawały się mu niesmaczne i niezrozumiałe.
A jego akt autoerotyczny był niewątpliwie homoseksualny.
Obrzydliwość! Postanowił nie powtarzać zachowań wiodących ku
zmianie światopoglądu.
W
sześcioosobowej, jednopłciowej sali wypełnionej ciepłem snów,
sześciu samców alfa realizowało marzenia senne wyćwiczonymi na
przyrządach rękami. Ćwiczenia były trudne, jednak bicepsy,
tricepsy, a nawet triceratopsy radziły sobie bez problemu z długą
serią powtórzeń. Wyćwiczone ciała okryły się rosą potu, a oczy
pływały skrajem oceanu szaleństwa, choć wszystkie bez wyjątku
przykryte były powiekami. Najwięcej problemów (jak się wydaje)
sprawiały usta. Też chciały ćwiczyć i trzeba było je
powstrzymywać zębami. Instynkt stadny wyrównał oddechy i
podyktował wspólny rytm przypominający dźwiękiem lokomotywę
parową podczas próby bicia rekordu prędkości. Oczywiście, każdy
sądził, że to on nadaje ton, albo, że echo jego ekspresji tłucze
się w zamkniętej przestrzeni. Bo przecież nie partnerka… Gdzież
to własną niewiastę wprowadzić w tak głodne i spragnione
środowisko. Lepiej przecierpieć w samotności i kontynuować
ćwiczenia, żeby kiedyś wybrankę olśnić muskulaturą. Byle
pamiętać o symetrii. Czas na drugą serię i zmianę ręki. Trzeba
pilnować, żeby nadmiernie nie rozbudować preferowanego profilu i
nie zdradzić wrogom słabszych punktów organizmu.
Tyle zachodu, żeby kształt mięśni poprawić?
OdpowiedzUsuńsą tacy, co poprawiają kształt mięśni, oraz tacy, co poprawiają urodę farbkami.
Usuńkiedy się ćwiczy, dobrze mieć jakiś cel, żeby dało się go osiągnąć. orgazm jest bardzo przyzwoitym celem ćwiczenia... znam gorsze motywacje.