Złocą
się polne kwiaty, trawy kołyszą na wałach przeciwpowodziowych spętane ptasią
wyką sfioletowiałą z wysiłku. Pani o nogach bielszych niż moje sterowała
radością młodocianej suczki, by emocje nie urwały jej ogona, bo zamiatała nim alejkę
po całej szerokości. Gdy pogłaskałem tętniące życiem szczęście, szczeniak aż
popuścił z radości i powiódł wilgotny szlak od moich stóp, do
gdzieś-tam-za-chwilę. Czarny bez przewrotnie bieli się baldachami mocno
pachnących kwiatów, puch z topoli zwiedza świat płynąc z ciepłym prądem, wanty
mostu dzielą przestrzeń na drobne trójkątne porcje, jakby to był tort pokrojony
przez jubilata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz