Niepewność.
Mów, że kochasz, chociaż wciąż nie wierzę. Mów, bo bez słów nie ma cię
wcale. Nawet, kiedy krwawisz łzami nie czuję smaku szczerości.
Wyznanie.
Spałaś, kiedy zrywałem zielone jabłka z twojego sadu. Spałaś, kiedy przy
ogniu chwaliłem się bezzasadnie, że będziesz moją. A teraz klęczę, żebrzę, żeby moje sny stały się twoim jutrem.
Cud.
Głaskałaś brzuch. Własny, ale w oczach miałaś nieokreśloność, jaką może mieć
wszechświat, którego miary ludzkość nie zdąży poznać nigdy. Zrozumiałem, zanim otworzyłaś
usta – nocą stworzyliśmy nowe życie!
Ostateczna lekcja.
Klęczałem przed ołtarzem i wznosiłem modły podłego istnienia. O jutro, o
chleb, a ty, z góry, łajałeś moją pochopność, bo przecież obiecałeś wszystko w
zamian za liche życie. Skazałeś mnie na śmierć – żebym wreszcie zrozumiał…
Spełnienie.
Nie sięgałem twoich kolan, lecz pachniałaś piękniej, niż pierś matki. Już wtedy
przeczuwałem, choć śmiałaś się, jawnie upokarzając mnie wobec rodziny. Teraz
szepczesz mi do ucha bezeceństwa, o jakich nawet Lucyfer nie śnił i błagasz o jeszcze
- w końcu uwierzyłaś, że stworzona zostałaś dla mnie.
Nomen omen - ekstrakty :-)
OdpowiedzUsuńjotka
max 3 zdania i max 300 znaków. wynalazek z Fantazmatów.
Usuń