wtorek, 15 czerwca 2021

Ekstrakty cz.15

 

Cielęcinka.

Był koneserem, osobnikiem wyrafinowanym i subtelnym, lecz rygorystycznie wymagającym jakości. Poszukiwał ekstrawaganckich smaków, endemicznych potraw i przypraw nieznanych tłumom. Dziś zażyczył sobie, żeby obrać mu ze skórki młodego chłopczyka.

 

Nieugięta.

Marzyła o gwiezdnych podróżach, bo była najzwyczajniej w świecie głupia. Wpływ bajek o urodzie wszechświata otumanił ją kompletnie, a próżnia zdawała się jej przyjemną odmianą dla atmosfery. Pytana o tolerancję na temperatury bliskie bezwzględnemu zeru – wzruszała ramionami – i tak poleci!

 

Nieurodzaj.

Staruszek nie miał sił zbierać gruszek z drzewa, więc czekał, aż spadną jesienią i dziwił się, kiedy nie umiał znaleźć między schnącymi liśćmi ani jednego owocu. W swojej dobroduszności nie podejrzewał, że ktoś okrada proboszczowski sad, pożerając na wpół zielone owoce, nim staną się słodkie.

 

Apetyt.

Lepiła gołąbki – na nogach pełnych żylaków stała od rana i ubierała w kapuścianą skórkę farsz. Lekarz kategorycznie jej zabronił jeść podobne potrawy, jednak o ich robieniu nie wspominał. Może kto przyjdzie i się poczęstuje, albo sama ukradkiem zje, gdy księżyc zapodzieje się w oknach sąsiada?

 

Kaprys.

Słoń miał być, najlepiej ze słoninką. Nie wchodziły w grę żadne inne stworzenia, bo w obliczu słonia każde zdawało się ubogie, a posiadanie pytona, czy legwana, dobre jest dla miernot. Wieloryb spełniłby oczekiwania, gdyby dziecięcy pokój napełnić wodą, ale tu już tata kategorycznie zaprotestował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz