Deszcz chyba ktoś
starannie odcedził gęstym sitem, bo padał drobny, aż niewidzialny. Tylko w
oczach ćmiło coś nieświadomie drażniącego ostrość widzenia. Ciała pogłupiały i
albo ukrywały się pod obszernymi kurtkami, albo odważnie się eksponowały,
zakryte czymkolwiek, byle oddychało się luźniej. Wróbli sejmik jazgotał coś
zawzięcie na tarasie śpiących sąsiadów, niebo zobłoczniało, nie mogąc
zdecydować się, w jakim zestawie chmur najbardziej mu do twarzy.
Kilka razy w tygodniu, w tym roku, takie przeplatanki i to nie tylko w kwietniu.
OdpowiedzUsuńotóż... wszak lipiec dobija się o swoje prawa.
Usuń