Zdemolowała mój światopogląd i poszła. W słowach
raptownych i ostrych niczym krawędź rapiera. Zamierzałem się obrazić jednak nie
było już na kogo, a obrażać się samotnie zdawało się niesmacznym. Dylematy wstrząsnęły
moją wątłą niewzruszonością, skazując na piekło dywagacji.
- A jeśli miała rację? Może, zamiast eskalować
negatywną emocją, warto pochylić się nad argumentami?
- A jeśli nie? Jeśli własnym życiem lepiej samodzielnie
kierować, niż pozwalać cudzym słowom wodzić się za nos? Nawet, kiedy ręka
trzymająca uzdę jest tak urocza, że niemal nie boli?
Duma we mnie kipiała, usiłując wypchnąć oczy. Gotowałem
się i stygłem na przemian. A rozwiązanie nie przyszło.
Słowa to jedno, a czyny -to drugie. Ręka trzymająca uzdę i Myśliciel.? To brzmi znajomo, ale muszę poszukać...ale to raczej Myśliciel na wozie konnym i lejce (!)
OdpowiedzUsuńPóki co znalazłam filmik : praca z introwertykiem i trening koni.
katasta227( w temacie)
rany... trening i praca... a pisanie miało być przyjemnością.
UsuńCzas przyniesie rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńobawiam się, że ostateczne.
UsuńJeśli tak, a jeśli nie? Dobrze, jeśli są dylematy, nie muszą być rozwiązane, gorzej, gdy ich zabraknie, a człowiek stanie przed pustą ścianą.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
dobrze mieć kotwicę, żeby powściągnąć nadmiar gdybania.
Usuń