1. Męczy mnie
myśl, że znowu coś poszło gorzej, gdy zapowiadało się, że będzie lepiej. Albo
zgoła doskonale. Bo Polacy od zawsze wiedzą lepiej od świata, choć przyszłość
jak zwykle weryfikuje bezlitośnie owe zuchwałe mniemania. Obozy uchodźców świat
powoływał do życia powodowany doświadczeniem, jakiego nam zabrakło. Nie bez
powodu, bo bez powodu świat nawet nie ziewa. I w mordę trudno dostać
bezinteresownie. Bo świat nie zrobi więcej, niż musi, a leniwy jest
obrzydliwie. Woli pławić się w luksusie, dłubać w zębach, czy snuć gawędy przy
kominku, zamiast pocić się rozwiązując problemy już rozwiązane. Każdy konflikt
na świecie kończący się ucieczką pokonanych, trafiał na obóz uchodźców, do
czasu, gdy wypracowane zostały sposoby zażegnania kryzysu w sposób systemowy.
2. Przede
wszystkim – jest to najszybszy znany sposób podjęcia rzeszy ludzi uciekających
przez granicę przed dowolnym społecznym zagrożeniem i pozwala odsunąć kluczowe
decyzje w czasie, choćby po to, aby administracja uruchomiła procedury, zweryfikowała
przybywających i rozsądnie zagospodarowała przybyszów. Grunt, to bezzwłocznie
(dosłownie i w przenośni) wyjąć zagrożonych spod artyleryjskiego ostrzału,
detalami zajmując się, gdy kurz opadnie.
3. Nagły napływ
masy obcych stanowi niezwykłe ryzyko epidemiczne. Nie wiadomo co kto przydźwigał
z kijowskiej piwnicy i jak zakaźna jest to zawartość. Obóz stanowi strefę
buforową - przymusową kwarantannę, bezpieczną dla kraju przyjmującego uchodźców
i daje czas lekarzom na wykrycie i wyleczenie osób chorych. My – oczywiście
wiemy lepiej i wpuszczamy obcych do naszych domów wprost spod szlabanu. I lewym
uchem słuchamy bełkotu ministerstwa zdrowia, stanowczo sugerującego, żebyśmy
się zaszczepili jeszcze raz ekstra, bo obcy tego nie chcą zrobić pod żadnym
przymusem, a ryzyko epidemii właśnie gwałtownie wzrosło. Szkoda, że zauważenie
dotknęło tylko jedynej choroby znanej ministerstwu, gdyż powinno większej
liczby chorób.
4. Pośród
uchodźców mogą ukrywać się pospolici przestępcy, terroryści, zbrodniarze
ścigani przez Interpol, szpiedzy i dywersanci. Nie ma lepszego sposobu na
dyskretne przeniknięcie do kraju wroga, jak chowając się w potok lamentu
poszkodowanych i głodnych. Odizolowanie przybyszów pozwala służbom na
weryfikację celu przekroczenia granicy i wyłapanie czarnych owiec. Niech
będzie, że to plotka, której media nie zechcą zweryfikować, ale są już w Polsce
miejsca gdzie tubylcy boją się wychodzić z domu nim zmierzch na dobre zapadnie.
5. Oprócz
uchodźców uciekających przed zagrożeniami, w każdej masie znajdą się szubrawcy
wykorzystujący okazję do emigracji ekonomicznej. Po co szarpać się gdzieś
daleko, skoro po tej stronie granicy prócz współczucia, za darmo otrzyma się również:
mieszkanie, ubranie, jedzenie, transport kolejowy i miejską komunikacją, kartę SIM,
priorytetowy dostęp do szkół, przedszkoli, pracy, służby zdrowia, a nawet
jednostek kulturalnych? Obozowe warunki pozwoliłyby odsiać uciekinierów od
naciągaczy. A tak słyszę na ulicy, jak wczorajsi uciekinierzy zapraszają
bliskich, bo tu jest wszystko za darmo. Albo wczorajsi gastarbeiterzy –
wyjeżdżający na pięć minut, żeby wrócić już ze statusem uchodźcy i nie płacić
za to, za co płacili do wczoraj.
6. Może jestem
przesadnie strachliwy, jednak żyję w kraju katolickim, do którego szeroką ławą
płyną prawosławni. Niby niewielka różnica, jednak wojny religijne to coś, co
nigdy się nie mija. Wystarczy popatrzeć jak szamoczą się Francuzi po przyjęciu
muzułmanów. Albo Niemcy patrzący ze zdumieniem i rozpaczą na dzielnice tureckie
w niemieckich miastach. Na krwawą krawędź, pomiędzy Palestyną, a Izraelem. Słucham
i patrzę. Czasem ze zrozumieniem. I przed oczami stoi mi kapłan w szczerozłotym
uniformie, brodaty jak Mojżesz, otwarcie głoszący prawdy swojego Boga –
życzenie śmierci dla wroga, czy zabijanie ich nie jest grzechem, kiedy trwa
wojna. To nie był film historyczny tylko informacja z oficjalnego wydania
wiadomości.
7. Mając obóz
można wykorzystać krótkotrwałe współczucie świata i korzystając z nacisku
opinii publicznej na polityków – pokazując niedolę obcych błyskawicznie zebrać
środki finansowe wystarczające do zagospodarowania niespodziewanych przecież
gości, którzy mają tyle, ile udźwignęli w rękach (np. zwierzęta bez wymaganej
kwarantanny weterynaryjnej). Można również przekazać duże grupy uchodźców do
pozostałych państw świata. Za miesiąc, czy dwa, kiedy globalna gorączka opadnie,
zacznie się z tym wielki kłopot. Przy okazji – dobrze zaopatrzeni tu na miejscu,
zaczynają coraz wyraźniej mówić, że nigdzie stąd nie wyjadą, a „wracać nie ma
dokąd”. Wystarczy posłuchać rozmów z uciemiężonymi.
8. Wreszcie –
pomyślmy o swoich, zanim zaczniemy rozdawać na prawo i lewo. Naszym bezdomnym
nikt nie chce talerza zupy przynieść do siedziby Brata Alberta, a co dopiero
dać mieszkanie i pomóc w załatwieniu pracy, czy skierować na badania
profilaktyczne. Kobietom, które uciekły nocą od pijanego męża-boksera, żeby nie
pozabijał dzieciaków w alkoholowym szale nikt nie oferuje leczenia na cito, a
dzieci z domów dziecka nie doświadczyły nawet raz w życiu takiego Mikołaja,
jaki czeka w powołanych ad-hoc punktach dystrybucji darów od serca na obcych.
9. I teraz wreszcie
rozumiem, dlaczego świat tak radośnie poklepuje nas po pleckach – samodzielnie
i niemal w pojedynkę zdjęliśmy wszystkim z głowy ciężar nieznośny i jeszcze
dumą się unosiliśmy, że „na razie pomoc nam niepotrzebna, bo radzimy sobie
doskonale dzięki hojności naszych obywateli”. Skąd nagle wzięliśmy tyle kasy, by
obsłużyć dodatkowe miliony osób, gdy przed miesiącem mieliśmy kulejącą służbę
zdrowia, nadwyrężony budżet, jaki nie pozwalał na realizację nauki w godziwych
warunkach, czy dofinansowanie najuboższych, by wystarczyło im na czynsz, opłaty
i lekarstwa, że o jedzeniu ledwie wspomnę?
10. Modlę się,
żebym nie potrzebował opieki lekarskiej, bo dla tubylców terminy na rok przyszły
za chwilę się skończą. Szczerze życzę żeby wygrali nasi goście, tłumnie i
radośnie wracając świętować do domów z niebiesko-żółtym patriotyzmem na ustach.
Ale nie wierzę – smutny głos wybawionego w TV nie kłamał – nie ma do czego
wracać. Łatwiej zaprosić tutaj rodzinę i wszystkich znajomych. Za darmo. Boję
się. Nie tego co jest lecz tego, co nadchodzi. I nic nie poradzę, choćbym się
wściekł. Niech opadną emocje, niech przybysze zakosztują bezkarności, niech
świat na chwilę się odwróci – zobaczymy kto będzie uchodźcą i jaki krzyż
zawiśnie na świątynnej kopule. Dziś jeszcze można wybierać, co jednak będzie
jutro?
Pesymistycznie wróżysz i to mnie wkurza, że czuję podobnie. Wolałabym więcej naiwności w tej materii.
OdpowiedzUsuńwolałbym mieć więcej optymizmu. ale jakoś podskórnie czuję, że i tak mam go za wiele.
UsuńOko - trochę biadolisz, a trochę myślę podobnie.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, że prawosławni wyruszą na krucjatę przeciwko nam katolikom a co do zaleceń kogo zabijać, a kogo nie, to przyznaj, że zawsze tak było, w każdej religii - jeśli wojna to o kant tyłka rozbić wszelkie nawoływania do nastawienia drugiego policzka, należy ZABIĆ WROGA - wciąż czekam kiedy w końcu bohaterowie wszelkich przeszłych wojen przestaną być bohaterami, a staną się zwykłymi mordercami.
Złem nie są prawosławni czy muzułmanie, a sama wojna i dorabianie ideologii tam gdzie jej nie ma.
Epidemia - fakt moja córka nie może wejść do dziekanatu, ani się do niego dodzwonić, ani się umówić na wizytę, bo COVID, więc uczelnia olewa studenta, a tu tysiące ludzi przyjeżdża bez żadnej kontroli. Tak, to jest nie w porządku.
Co do darów od ludzi, Oko - jeśli ludzie dają to ich sprawa, a jeśli chcesz, żeby dawali na niedożywione dzieci w Polsce to zorganizuj zbiórkę. Jedni wspierają zwierzęta, inni chorych na raka, a jeszcze inni miłośników starych samochodów.
Jedno, co mnie naprawdę niepokoi, i tu przyznaję ci rację, to ta cała nagła euforia, bezrozumna zupełnie - ale nasz kraj już tak ma, mądry Polak po szkodzie.
Ale nie przesadzaj, że będą zdejmować krzyże i na ich miejsce wieszać prawosławne. Najlepiej żadnych krzyży nie wieszać, religia jak do tej pory nic dobrego na świecie nie zrobiła, XXI wiek, a ludziska jak za pogańskich czasów, przebierają się w dziwne szaty, czczą figury i obrazy.
A nasza służba zdrowia - czy naprawdę może być gorzej? ;)
poczekam z euforią.
Usuńkażdy ma własne obawy. nie ma potrzeby żeby wszyscy mieli identyczne.