środa, 9 marca 2022

Transport rozproszony.

 

        Dreptały obok. Takie małe, powtarzalne, jak mrówki. Jeden w drugiego identyczni niczym krople wody. Nawet zwroty robiły razem, zamiast toczyć się lawiną po bezkresie. Szliśmy więc, a oni (chyba) pilnowali się, żebym ich nie zdeptał. Ja? Zanim ich dostrzegłem poruszałem się dość przypadkowo, a teraz mi wstyd. Z drugiej strony – po kiego czorta snują się pod nogami. Ciekawe, czy gdybym nadepnął takiego, to zacząłby zgrzytać trybami, czy może wyturlałaby się z niego pestka jak z czereśni? Może spróbować? Paskudny uśmiech wytoczyłem na zewnątrz, ale oni chyba domyślili się, bo nieco zwarli szyki i trzeszczeli bardziej stanowczo. Postawiłem but na pierwszym lepszym. Pod podeszwą zmieściło się ich ze trzydziestu. A kiedy przeniosłem nacisk nie wydarzyło się nic. Nie zgrzytali. Szli dalej, a moje stopy zaczęły oddalać się od siebie, aż poczułem ból w kroku. Nigdy nie umiałem zrobić szpagatu, być może z powodu płci, być może z lenistwa.

 

        A oni szli i nieśli na łbach moją stopę. Kląłem w myślach własną pochopność, czując eskalację bólu. Wreszcie wyrżnąłem na mordę… Znaczy – chciałem wyrżnąć na mordę, ale zamiast tego wyrżnąłem na ten szeleszczący tłumek. Czułem w nozdrzach ich metaliczne łebki w hełmach, brodę podtrzymywały zastępy ramion gęstsze niż kolce na grzbiecie jeża. Kolejne oddziały zajęły się biodrami, kolanami, czy brzuchem. Nawet nie zwolnili. Tylko grzechotali ciut głośniej, co jednak trzeba było położyć na karb skróconej odległości mojego ucha od ich epoksydowanych korpusów. Byłem niesiony, jak jakiś łup wojenny, taca przekąsek, czy ślubna obrączka przed ołtarz.

 

        Aż się otrząsnąłem, bo słowo ołtarz dobijało się rytmicznie o epitet „ofiarny”, pasujące do niego jak imię do nazwiska. Słońce pląsało po moich pośladkach, podszczypując i pozwalając sobie na wulgarne komentarze, a plener mnie otaczający osuwał się w przeszłość, kiedy ja, ciągnięty nawet za nozdrza przemieszczałem się ku przyszłości tajemnej, której obawiałem się coraz mocniej. Jak wstać z tego ruchliwego taśmociągu? Dźwignąłem tyłek opierając się na kolanie. Drobiazg pode mną przegrupował się i nie zwalniając tempa pozostałych grup wzmocnił zastępy pod kolanami i dłońmi. Wstawałem. Wzorem Tytanów – powstawałem z prochu, z niczego, z woli i misji, że czas najwyższy dokonać czynów godnych epopei. Plankton wciąż okupował od dołu moje podeszwy, więc bez większego wysiłku podążałem w nieznanym kierunku, ale już wyglądając godnie.

 

        Ławica maszerowała niestrudzenie. Żaden nie zakaszlał, nie zasapał się, ani nawet nie zaklął. Nikt się nie potknął, ani nie rozglądał się na boki. Może mieli jeden, wspólny umysł? Znowu mnie wzięło na eksperymenty. Uniosłem nogę. Jak bocian. Ta druga stanowiła niezbyt stabilne oparcie, ale armii niedorostków wystarczało najwyraźniej. Chyba zgłupiałem, bo nie wiedziałem, co dalej zrobić z tą upienioną nogą, więc postawiłem ją ostrożnie gdzieś poza zasięgiem chmary i bez zwłoki przeniosłem ciężar ciała na nią, żeby znów nie wyrżnąć. Udało się! Stałem na ziemi, a przyszłość przestała mnie napastować! Teraźniejszość dogoniła mnie wierna jak cień i lekko tylko spłoszona. Armia mikrusów przegrupowywała się – tym razem w pionie. Budowali wieżę. Jeden wdrapywał się na drugiego i czekał, aż trzeci stanie mu na głowie. Jak w cyrku. Patrzyłem zachwycony sprawnością i bezwzględną wiarą, że podstawa wieży nie rozpadnie się pod naciskiem kolejnych pięter. Wreszcie szmer ucichł, gdy wieża sięgnęła dopiero co uwolnionych nozdrzy. Ciszę przerwał pojedynczy dźwięk i pojawił się przede mną paragon blednący błyskawicznie:

 

        - Trzydzieści cztery pięćdziesiąt, plus piętnaście procent za obsługę – zagrzechotało metalowe pisklę znajdujące się na szczycie wieży – polecamy nasze usługi na przyszłość. A może życzy pan sobie kartę stałego klienta? Mamy szeroki pakiet usług dodatkowych, promocji i nagród?

4 komentarze:

  1. Olbrzym w kraju Liliputów?
    Ciekawią mnie usługi dodatkowe...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pizza na telefon? a może TOWARZYSTWO DO FLASZECZKI WRAZ Z FLASZECZKĄ?

      Usuń
    2. ...wraz z flaszeczką? to mało prawdopodobne ;-)

      Usuń
    3. zamówić na telefon można już wiele, a asortyment wciąż rośnie. firm dowożących przybywa i czas oczekiwania się skraca. wódeczkę do domu przywiezie zwykła taryfa - zamiast wozić Ciebie, kupi i skasuje - licznik plus paragon.

      Usuń