poniedziałek, 14 marca 2022

Tyran.

 

Pani w kowbojskim kapeluszu była niemal epoksydowana. Z ruchów, ze wzroku i aury zdawała się być wykutą z najszlachetniejszego lodu. Niewzruszona, jak Królowa Śniegu. Dookoła pląsały wątłe dziewczęta w glanach, czy martensach, niedogolony osobnik o ziemistej, nietutejszej cerze, kilku spatynowanych browarem budowlańców, wyszczekane niewiasty przypięte wzrokiem do wirtualiów tryskających z telefonicznych monitorów. Z pobliskiego kościoła wybiegło stadko staruszek o buziach pełnych życzliwości, szczęśliwych, że słońce wciąż potrafi bezczelnie szczypnąć je w zabiedzone pupy okryte lichym płaszczem. Pośród nieopierzonych drzew pojawiają się dźwięki z malutkich gardziołek ptasich, że wiosna tuż-tuż, choć wzrok nadal szkli się pod wpływem oddechu zimy. Policjanci, w zaciszu klimatyzowanej gabloty rżną w pokera na peryferiach świata przestępczego i cieszą się brakiem ostrzału. Na balkonie strzygę oswojone z cywilizacją zniewolone rośliny. Być może czynię im krzywdę, modyfikuję naturalny stan rzeczy, aby cieszyły mnie jutro – nie przeszłością uschłą w ciągu zimy, lecz niewygasłymi nadziejami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz