poniedziałek, 14 marca 2022

Prasówka cd.

1    Waga, a znaczenie.

Rosyjski tłuścioch-wirtuoz jest niezwykle wielkim… egocentrykiem, sądząc, iż uda mu się powstrzymać eksodus amerykańskiego embarga łańcuchem przypiętym między klamką, a kałdunem. Żenująca demonstracja, zauważona ledwie przez plotkarskie portale. Wielkie żółte „M” wobec naporu opinii publicznej i tak wyniesie się mimo wielkiego czerwonego brzucha, bo cały świat czeka na szczęśliwy powrót syna marnotrawnego. Osobiście polecam obserwację portali społecznościowych, bo tam wciąż są lodówki pełne rarytasów, jakimi gardzę, choć dziś mogą stanowić lokatę kapitału (dwa tysiące złotych za puszkę coli, sześć za duży zestaw maca sprzed tygodnia)

 

2.  Dwanaście tysięcy.

Informacja współcześnie jest niezwykle ostrym orężem. Niepokoją mnie doniesienia o sukcesach, które jednostronnie rosną przez tydzień, lecz w kolejnym tygodniu posiłkują się słowem „ponad”, nie zmieniając liczby poległych wrogów. Szczególnie, gdy unicestwiony w tym czasie potencjał opancerzony rósł proporcjonalnie do czasu trwania konfliktu, pomimo embarga na dostawy zaawansowanych technologii. Czyżby ludzie uodpornili się? Stali się kuloodporni? A może ktoś przesadził i wstydzi się przyznać?

 

3.  Tuba wrażej propagandy.

Świat polityki gotów jest taplać się w każdym toksycznym gównie, byle osiągnąć cel. Najbardziej zgniły kompromis. Dlaczego zatem przerywa się jedyną dostępną mowę wroga, gdy mówi rzecz skrajnie odbiegającą od powszechniej opinii ukształtowanej przez media? Przecież było do przewidzenia, a dialog, miał być jedynie wymianą skrajnie różnych poglądów, idei, czy osądów. Może warto posłuchać mniej powszechnych racji, zanim wyda się wyrok? Podobno walka o „niezależne media” zobligowała nawet śpiące morsy i świstaki. Pobudka! Jest już wiosna. Niech każdy wymyśli własne rozwiązanie, jednak rację wroga warto posłuchać – tchórzom podszepnę – bo może wygrać!

 

4.  Biblijne starcie.

Jeśli Goliat nasra zmasowanym ogniem na Dawida i będzie kontynuował przez dwa tygodnie, a ten potrafi uśmiechać się do kamery, to chyba „coś nie pykło”. Uwielbiam liczby i potrafię kilka zapamiętać (nie na długo, ale niesmak zostanie). Na Wielki Kraj w szesnaście dni spadło trzysta dwadzieścia rakiet. Przy czym agresor czynił to całodobowo i uporczywie, w tym sześć bodajże spadło na nikomu niepotrzebne trzy hektary betonu zwane lotniskiem cywilnym. Inne cztery na szkołę, z której dzieci śpią od tygodnia w Krakowie, Rzeszowie, albo Belinie. Wszystkie te „zmasowane, okrutne i bestialskie” napaści powaliły aż tysiąc dwieście osób wg oficjalnych doniesień z ONZ. Bomby atomowe w Hiroszimie i Nagasaki na miejscu zabiły więcej, a choroba popromienna zebrała takie żniwo, że Hitler i Stalin sczeźli w grobach bez szans na reinkarnację.

 

5.  Kolaboracja.

Świat klepie po plecach kraje graniczące z wojną, ale kategorycznie broni się przed udomowieniem ofiar tragedii. Woli negocjować, czy trzydzieści srebrników wystarczy, czy trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni. Łatwiej nazwać zuchem kogoś, kto zrzuca na biednych obowiązki, kiedy samemu pławi się w dobrobycie wolnym od roszczeń uchodźców. Jednak potrafi otrzeźwieć zanim podejmie działanie i powie wprost – stadiony treningowe łyżwiarstwa szybkiego mają służyć olimpijczykom, a nie pani z pieskiem, dwójką dzieci i jaszczurką, której nie chcieli zeżreć nawet w knajpie serwującej marihuanę w Amsterdamie. Wolą rzucić na tacę parę euro – jednak do kościoła chodzą raczej rzadko.

 

6.  Noblista.

Podziwiam, bo nie sposób nie podziwiać. Jednak widzę, bo również nie potrafię się uwolnić od krytycznego spojrzenia. Człowiek roku dyskretnie eskaluje. Wczoraj prosił – dziś żąda. Wymaga. Nalega, naciska, wymusza i szantażuje. Nie podpowiedziała mu tego żona po szczególnie udanej nocy, bo podobno od lutego sypiają osobno. Więc kto? Urósł wystarczająco, by wielcy świata opowiedzieli się za nim. Być może nie tylko słowem. Nie chcę wyjść na seksistę, jednak uważam onanizm za religię, której daleko do dewiacji. Każdy naciąga strunę do granic odwagi. Własnej. A ranne zwierzęta zrobią wszystko by przetrwać. Pluj na mnie – też jesteś zwierzęciem!


7.  Asceza.

Jeśli ktoś miał przegrać, to niewątpliwie zdążył to zrobić. Wystarczy postudiować ruchy wojsk na wirtualnej mapie z TV. Niezwyciężona od cudu nad Wisłą falanga utknęła, nim na dobre przekroczyła granice w obliczu wieśniaków wyposażonych w samogon, kosy i traktory. Szyderczo wspominam francuską armadę przekraczającą niezwyciężalną linię Maginota, gdy pokonawszy bez oporu czterdzieści kilometrów - cofnęli się wietrząc subtelny podstęp, aby niewiele później poddać się najeźdźcy, który jeszcze nie doceniał plebejskiego apetytu młodzieniaszków z Hitlerjugend na nieposkromiony apetyt prostytutek znad Sekwany, czy aromat kasztanów z placu Pigalle. Dzisiaj potomkowie niezłomnych muszkieterów równie żywiołowo obiecują mi wsparcie w walce z faszystą. Obiecałem sobie nieodwołalne embargo na widok ze szczytu wieży Eiffle’a.


8.  Darowizna.

Wojna należy do „first-class” biznesu. Nieruchomości, handel ludźmi i nieruchomościami obok narkotyków dopełniają „ligę mistrzów”. W końcu, kiedy przez pół wieku doskonali się ostrza, byłoby grzechem ich nie przetestować zanim zaśniedzieją. Niemcy na przykład, zapewne z żalu zaniedbania, chcieli wysłać na wschód postdederowskie zapasy w zapleśniałych skrzyniach. Aż czterdzieści procent rokuje Hosanna! – reszta to złom, za utylizację którego trzeba byłoby zapłacić krocie. Ale – darowanemu koniowi… Najwyżej jakiś analfabeta-czereśniak spoza kadru zdechnie po naciśnięciu spustu (CDU/CSU nie będą się z tego tłumaczyć, najwyżej jakiś emerytowany generał NSDAP STAZI, czy innego skrótu zimnowojennego wyjaśni postronnym na łamach BBC, że rzeczony cywil nie poradził sobie z obsługą, względnie nie zrozumiał przekazu w języku suahili).


9.  Podludzie.

Czuję się, jakbym znienacka, zaskakując samego siebie, został zdegradowany do drugiej ligi. W moim kraju pojawili się obcy. Uprzywilejowani (i nie są to smagłolicy górnicy, czy zwolennicy partii, która wygra najbliższe wybory). Przyszli i dla nich są szpitale niedostępne tubylcom, dla nich dary, jakich nie zaznały matki uciekające nocą przed domową przemocą, dla nich strawa, której kategorycznie odmawia się bezdomnym zakotwiczonym w mieście od zarania dziejów. Jest jeszcze darmowy transport, odzież, wykształcenie dla wybrańców. Mieszkanie i jedzenie. Chrystus wstydzi się widząc podobną dobroczynność, a mądry Bóg przestrzega - krzywdzimy swoich, usiłując pokazać światu polską gościnność. A świat udaje zachwyt. Udało się nam! Jesteśmy jedyni na świecie, którzy wchłonęli obcą nację. Więc teraz jesteśmy brzemienni. Ale oni bardziej. I tylko patrzeć, kiedy nas wygnają z naszych domów. Wszak uczył ich Bandera. Zanim przeklniesz – mam cię w dupie.


10.             Potop.

Dotychczas było ich aż dwa miliony. Uczony w piśmie sugeruje, abym przywykł do obecności trzech. Mam mniej wiary. Będzie ich sześć, może osiem. Żaden nieogolony prezydent w bluzie khaki nie przekona mnie, że na tym się skończy i wrócą budować nową Atlantydę. Bo on i ja – wiemy. To zaledwie początek. Jeśli on przegra – do mnie przyjedzie dwa razy tyle. Zanim wygra – tyle samo przyjedzie, bo tam nie będzie już życia. Kiedy mój rząd mówi – zapraszamy, nie na tydzień, czy dwa, ja słyszę: Na zawsze. I we wszystkich kościołach śpiewać będą oni wszyscy – Chwala… Obejrzyj „Wołyń”, wtedy poznasz kolejne strofy przysięgi!


10 komentarzy:

  1. To i Szwedom, Niemcom chcesz nadal pamiętać? Nasza historia tez nie kryształowa!
    Niech pierwszy rzuci kamieniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czemu mam nie pamiętać? oni nam nie zapomnieli na pewno.
      nie poradzę, że obcych się boję.

      Usuń
    2. Wszystkich? i kto obcy, kto brat? sama tego nie wiem...

      Usuń
    3. no właśnie... nasi prywatni bezdomni, matki uciekające w noc z dzieckiem, żeby jakiś pijak nie pozabijał ich, sieroty z domów dziecka, samotni staruszkowie - jakoś nie mają takiego wsparcia, chociaż to nasi sąsiedzi, z którymi żyjemy od lat.
      a Ty pytasz - kto jest obcy? najprościej - ten, co kaleczy język polski albo nie zna go wcale.
      słyszałem, że święci wolontariusze pognali bezdomnego, który poprosił o talerz zupy - bo mówił po polsku i nie miał paszportu uciekiniera.

      Usuń
    4. No widzisz, już legendy powstają, ale które prawdziwe?
      To nie wina Ukraińców, że system chory mamy od lat.
      jotka

      Usuń
    5. pytań rodzi się zbyt wiele. a niewinnych (jak zwykle) nie ma i nie będzie.

      Usuń
  2. Nie mam zamiaru pluć i przeklinać, zbyt wiele sensu jest w tym co piszesz. To chyba nic złego wyjść czasami z bańki i porozglądać się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podludzie mogą burczeć, byle po cichu, żeby ich paniska nie skarciły ogniem i mieczem. względnie tryzubem.

      Usuń
  3. Z bólem donoszę, że nie sposób nie przyznać Ci racji, napisałeś to co wielu myśli po cichu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest tego więcej, ale nie mam już sił. może dopiszę ciąg dalszy później, bo pytań rodzi się więcej, a podejrzenia są jeszcze smutniejsze.

      Usuń