Starszy
pan gaworzył coś do siebie - najwyraźniej towarzystwo nie było mu potrzebne. Dłonie
grubo owinął woreczkami foliowymi, chociaż słońce grzało wystarczająco, więc
może kiedyś był bokserem i zatęsknił za bandażami na dłoniach? Przed
kwiaciarniami wyroiły się bratki i żonkile. Rosną teraz kolorowe wysepki.
Forsycje najwyraźniej pozazdrościły, bo też obsypały się kwieciem. Szpak w nakrapianym
tużurku z wysokości parkanu podziwiał krajobraz i przechylał główkę, jakby kontemplował
obraz z wyrafinowanej perspektywy. Nad stawem kwitły wierzbowe witki i nieśmiała,
wiosenna miłość. Kruchutka, zawstydzona i musiała raczyć się wodą z butelki,
gdy słowa grzęzły w gardle. Kundel biegnący bez nadzoru dyrygował sobie ogonem,
pozwalając nastoletnim oczom zatonąć w pluszowej wzajemności i ignorować pieski
los, który zdawał się być raczej przychylnym.
U nas forsycje jeszcze w uśpieniu, ale za parę dni może i one dołączą...
OdpowiedzUsuńna pewno juz w blokach startowych i gryzą wędzidło z niecierpliwione.
UsuńJa tez tak czasem rozmawiam z inteligentna osobą, towarzystwo nie jest mi potrzebne.
OdpowiedzUsuńczasami towarzystwo się przydaje.
Usuń