Wieści z frontu:
- Ukraińcy
dokonali cudu – strącili rosyjskie ciężarówki. I świętują, kiedy ja się boję,
bo skoro Rosjanie mają latające ciężarówki, cóż jeszcze kryją po lasach
nieopodal? Tydzień temu usiłowali pływać czołgami po bagnach. Wojna wymaga
niezwykłych czynów.
- Bestialsko
zamordowani obrońcy wyspy, na której nie rosło nawet jedno drzewo wrócili do
domu. Nazwy wyspy na której będą obecnie mieszkać nie podano, jednak zapewne i tę bronić będą co tchu.
- Prezydent
świata naucza każdego dnia. Pamiętam, że w lutym prosił świat o jakiekolwiek
wsparcie. Teraz dyryguje. Zarządza kryzysem światowym. Straszy, uczula,
wygłasza kazania. Zaczyna zwracać się do swoich uczniów po imieniu. Podejrzewam,
że za chwilę zacznie wydawać dyspozycje.
- Politycy z
całego świata, znawcy sztuk wojennych i reporterzy donoszą każdego dnia, co
jeszcze mogą Rosjanie. I nie wiem, czy to ma być pozwolenie, czy wskazówka. Np.:
statek MÓGŁ przewozić 20 czołgów. A ile wiózł? Może żadnego (tak byłoby lepiej
bo został zatopiony – dowodem ma być pożar w porcie, bo jak wiadomo zatonięte statki
płoną, aż zakrwawią horyzont).
- „Mądre bomby”
nie poradziły sobie z przeciwnikiem, więc logika nakazuje coś zmienić. Od dziś
latać będą „bomby głupie” – już jest zgoda Pentagonu.
- Amerykańskie
wojska nie mieszczą się już w Stanach i zaczynają emigrować po świecie szukając
raju utraconego. Ich wódz naczelny w ramach gawęd zaproponował, że w zamian
Ameryka zmieści sto tysięcy uciekinierów wojennych. Do nas też przyleciał – wiadomo,
my zmieściliśmy dwa miliony, niech się uczy nieborak!
- Papież
nieoczekiwanie poczuł się natchniony. Obudził się w stanie wojny i
pobłogosławił Ziemię. A w zasadzie ludzkość. Takie ostatnie namaszczenie in blanco.
W średniowieczu kupowało się odpusty, współczesność stać na więcej.
- Przyszło zamówienie
na tysiąc pocisków przeciwlotniczych i przeciwpancernych dziennie. Cały świat
opróżnia zimnowojenne magazyny, żeby konflikt lokalny nie skończył się klęską
tych, co u bram.
- Ponad frontową
zawieruchą toczą się rozmowy o tym, co naprawdę ważne. Pionki na szachownicy
drżą z ekscytacji, a zakulisowe gawędy zmieniają świat bezpowrotnie. Jedni
krzyczą – odizolować totalnie, inni myślą, co będą jutro jeść, albo komu
sprzedadzą gadżety, bez których podobno żyć nie potrafimy. Trudno przewidzieć
co-kto-i-z-kim będzie robił jutro. Ba – jest jeszcze kwestia ceny – za ile, to
często pierwsze pytanie wielkiej polityki.
Media... - brak słów.
OdpowiedzUsuń"Kwestionujcie wszystko. Bez pytań nigdy nie znajdziecie odpowiedzi"
Pozdrawiam wiosennie.
a jeśli to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem? zaplanowanym z takim rozmachem który "nie mieści się w głowie"? nie byłem nawet przed wojną w Kijowie i nie wiem czy zdjęcia nie są np. z Kambodży. Albo z jakiegoś programu komputerowego. Ale patrzę na drugi i trzeci plan. Gorejący wieżowiec sąsiaduje z drugim w którym nawet szyby z okien nie wypadły - boję się że jestem oszukiwany przez rodzime media. a ponoć prasa miała być niezależna. i dostęp do tych rzeczy które nie są popularne w rządowych przekazach. pozwól sobie na fanaberię dostępną komuś kto zadał literackie pytanie:
Usuń- a gdyby wypowiedziano wojnę i nikt nie przyszedł?
w tej wojnie - nie umiem wyrobić sobie zdania. a jednostronne bombardowanie ideologią skłania mnie do wątpliwości w szczerość przekazu.
Ja właśnie w swoim nowym wpisie mówię właśnie też o tym (między wierszami), o info które łykamy jak młode pelikany nawet o nic nie pytając... Kwestionujmy wszystko co nam pokazują i zadawajmy pytania. Bo inaczej cienko to widzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświat był lepszy kiedy z grubsza znał to co mieściło się w widoku z kuchennego okna. wolę taki. i patrzę na zdumienie moich znajomych kiedy mówię że staram sie nie oddalać od domu na więcej niż 500 km - bo wtedy choćby pieszo ale wrócę. i nie marzy mi się żaden pejzaż ponad te kilometry. mogą nawet nie istnieć.
Usuń